Sygnał Lublin wygrał rozgrywki i awansował do IV ligi. Podopieczni Przemysława Drabika w tym sezonie nie mieli żadnej konkurencji.
O zespole z ul. Zemborzyckiej w Lublinie napisano już w tym sezonie bardzo dużo. Najczęściej były to pochwały, jak najbardziej zasłużone. Przemysławowi Drabikowi udało się bowiem stworzyć w Lublinie zespół, który chciał się rozwijać. Nagrodą jest awans do IV ligi. Sygnał wraca na ten poziom po 27 latach nieobecności.
W tym czasie ten klub błąkał się po niższych ligach, w pewnym momencie nawet ugrzązł w A klasie. Wówczas w świadomości lublinian został zdegradowany do roli podrzędnego, osiedlowego klubu. Od kilku lat jednak w Sygnale zebrała się grupa ludzi, którzy ten klub mają w sercu. Codzienna mozolna praca sprawiła, że przy ul. Zemborzyckiej zadziało się mnóstwo pozytywnych rzeczy. Coraz lepiej wyglądający stadion, boisko ze sztuczną nawierzchnią czy pachnący nowością budynek klubowy – to tylko pierwszej pozycje z długiej listy.
Nie zapomniano przede wszystkim o drużynie, którą świetnie przygotował Drabik. Ten doświadczony szkoleniowiec prowadzi zespół już od wielu lat i miał czas, aby poukładać go sobie według własnego uznania. I trzeba przyznać, że znalazł złoty środek, ponieważ w jego ekipie jest miejsce zarówno dla graczy doświadczonych, jak i bardzo młodych. Sygnał zamykał sezon mecze z rezerwami Wisły Puławy, w którym w jednej drużynie występowali 53-letni Wojciech Paszczuk oraz 15-letni Borys Mołdach. Oczywiście, oni nie decydowali o tym, że Sygnał wygrał lubelską klasę okręgową. Najważniejszym zawodnikiem lubelskiej drużyny był Jakub Olszewski.
Były gracz Górnika Łęczna czy Powiślaka Końskowola skończył sezon z 27 bramkami na koncie. Warto jednak powiedzieć, że nie jest on egoistycznym zawodnikiem, bo 26-latek ma na koncie również sporo asyst. Drugim ojcem sukcesu jest Etana Brillant Monroe. Kameruńczyk świetnie odnalazł się w Lublinie i, kiedy mógł, to dodawał szybkości kolejnych akcjom ofensywnym swojej ekipy. Warto jednak zaznaczyć, że ten sezon był dla niego trudny, bo walczył z urazami. I tu też duża zasługa trenera Drabika, bo potrafił utrzymać Kameruńczyka blisko zespołu, a on sam czuł z nim olbrzymią bliskość, co było widać chociażby po wpisach na klubowym facebooku.
Drugim zwycięzcą minionych rozgrywek były rezerwy Avii Świdnik. Zespół Mateusza Książka ukończył sezon na drugiej pozycji, co pokazuje jaki postęp zrobiła ta ekipa. W poprzednich rozgrywkach była bowiem dziesiąta i częściej spoglądała za plecy, niż w górę tabeli. Zmieniony regulamin rozgrywek sprawił, że wicemistrz lubelskiej klasy okręgowej miał prawo walczyć o awans do IV ligi w barażach. Niestety, ale młodzi świdniczanie w nich spisali się słabo i przegrali 2:3 ze Spartą Rejowiec Fabryczny już na etapie półfinału.
– Bardzo chcieliśmy wygrać i awansować do finału. Straciliśmy bramki po naszych błędach. Ten mecz nam nie wyszedł, nie pokazaliśmy tego, co potrafimy, co graliśmy w trakcie sezonu. Jesteśmy zawiedzeni. Na pewno drużynę czekają zmiany personalne przed kolejnym sezonem – mówi trener Avii II Mateusz Książek.
Kto w przyszłym sezonie może powalczyć o awans do IV ligi? Na obecnym etapie jest to jeszcze wróżenie z fusów. Wszak nie jest nawet do końca znany skład lubelskiej klasy okręgowej. Wszystko przez tradycyjne zamieszanie ze spadkami z IV ligi. Początkowo smaku degradacji do lubelskiej klasy okręgowej miały doświadczyć Granit Bychawa, Stal Poniatowa i rezerwy Górnika Łęczna. Ten ostatni zespół jednak zachowa ligowy byt, ponieważ z awansu do IV ligi zrezygnowała Lutnia Piszczac, mistrz bialskopodlaskiej klasy okręgowej. Wiadomo już, że z IV ligi zrezygnowała też KS Cisowianka Drzewce, co uratowałoby również poniatowian, ale Stal jeszcze nie podjęła decyzji, w której lidze zagra.
Rezygnacja Lutni sprawiła, że w okręgówce pozostaje Unia Bełżyce. Teraz całemu zamieszaniu uważnie przyglądają się działacze LKS Stróża, który jest pierwszy w kolejce do utrzymania. A przyszły sezon z nadziejami na pewno wypatrują w Nałęczowie i Piotrowicach. Tarasola Cisy rozegrała znakomite rozgrywki i zakończyła je na trzeciej pozycji. Z kolei POM Iskra świetnie spisywał się w rundzie wiosennej. Podopieczni Grzegorza Fularskiego zdobyli w niej aż 34 pkt, co sprawiło, że razem z Polesiem Kock wygrali klasyfikację rundy rewanżowej. Być może jednak w ten duet wmiesza się ktoś inny. Groźne będą przecież wspomniane Polesie czy MKS Ruch Ryki, gdzie świetną pracę wykonuje Sebastian Kozdrój.