Rozmowa z Przemysławem Drabikiem, trenerem Sygnału Lublin
- Co zadecydowało o zwycięstwie Sygnału Lublin w rozgrywkach lubelskiej klasy okręgowej?
– Na pewno ważnym elementem było zaangażowanie wielu ludzi. Sami zawodnicy podeszli bardzo poważnie do naszych planów. Chcieliśmy powalczyć o awans do IV ligi i bardzo cieszę się, że nam się to udało. Drugą sprawą jest atmosfera w drużynie oraz w klubie. Kiedy ona jest dobra, to można robić wielkie rzeczy. A dla nas ten awans jest wielką rzeczą. 10 lat temu Sygnał znikał z piłkarskiej mapy Lubelszczyzny. Udało się go odbudować i nie byłoby to możliwe bez zaangażowania wszystkich ludzi związanych z klubem. Również z naszej akademii, gdzie trenuje kilkaset dzieci.
- Pewnie przez skromność nie wspomniał pan o swojej osobie, a to też był bardzo ważny element wpływający na wynik sportowy...
– Jestem trenerem seniorów od stycznia 2018 roku. Miałem czas poukładać zespół według własnego uznania. Komfort pracy w tym klubie jest olbrzymi. Cały czas czułem zaufanie ze strony prezesów czy zarządu. Miałem je nawet w momencie, kiedy spadliśmy do A klasy. Później dwa lata spędziliśmy w niższej lidze. Trzy lata temu weszliśmy do okręgówki, a teraz możemy się cieszyć z awansu. Tu jest mnóstwo dobrych ludzi i świetnie się tu pracuje. Muszę też wspomnieć o Jacku Łysiaku, który przygotowuje murawę. To znakomity profesjonalista. Dzięki niemu mamy jedną z najlepszych muraw w całej lidze. To są detale, ale one wszystkie składają się na większą całość.
- 27 bramek zdobył dla was Jakub Olszewski. Czy to największy skarb Sygnału?
– Nie byłoby tych 27 trafień, gdyby nie zespół. Mamy indywidualności, ale zespół jest najważniejszy. Wielu zawodników w mojej ekipie miało strzelonych po kilka bramek. A Kuba? Gdyby był pazerny na gole, to miałby ich więcej. Ale on nawet, kiedy miał przed sobą pustą bramkę, to wolał oddać piłkę koledze. Musze też wspomnieć o Samuelu Mirosławie, który zrobił olbrzymi progres. Obrona grała na wysokim poziomie, pomocnicy kreowali grę, ale również pomagali obronie. W tym zespole jest jakość i ona dała nam ten sukces.
- Ważnym elementem było utrzymanie przy drużynie Etany Brillanta Monroe. Chociaż był kontuzjowany przez kilka tygodni, to widać było, że czuje się częścią drużyny. Dla obcokrajowca nie jest to częsta sytuacja.
– To pokazuje, że u nas jest rodzinna atmosfera. On wcześniej miał propozycje gry wyżej, ale zadeklarował, że chce awansować z Sygnałem do IV ligi. Teraz też już powiedział, że zostaje z nami na kolejny sezon.
- Jaki jest cel Sygnału na nadchodzący sezon w IV lidze?
– Utrzymać się. Chcemy grać dobrą piłkę, ale za rywali będziemy mieli bardzo mocnych przeciwników.
- Zaskoczył mnie pan, bo myślałem, że wspomni pan o kolejnym awansie...
– Nie, jest kilka zespołów, które dysponują większymi budżetami. To pozwoliło im ściągnąć piłkarzy z doświadczeniem w II czy III lidze. Boisko wszystko jednak weryfikuje. Mam pomysł na ten zespół w IV lidze i wierzę, że uda nam się zachować ligowy byt.