Kibice Sokoła Konopnica wciąż czekają na przebudzenie ich pupili. W rundzie wiosennej podopieczni Dariusza Banaszuka zdobyli jedynie cztery punkty
Słaba runda jesienna postawiła piłkarzy Sokoła Konopnica w bardzo trudnej sytuacji. Chimeryczna forma sprawiła, że zawodnicy z podlubelskiej miejscowości zimę spędzili w ogonie ligowej tabeli.
Dodatkowo z klubu odszedł trener Dominik Malesa i kilku zawodników. Nowym szkoleniowcem został Dariusz Banaszuk, były opiekun między innymi Podlasia Biała Podlaska. Sprowadził on do drużyny kilku zawodników, którzy wydawało się, że mogą wpłynąć na poprawę wyników Sokoła.
Efekt „nowej miotły” zadziałał jednak jedynie w pierwszym spotkaniu, kiedy to Sokół pokonał na wyjeździe Perłę Borzechów. Później było już znacznie gorzej i w kolejnych czterech spotkaniach piłkarze z Konopnicy wywalczyli tylko punkt za remis z Hetmanem Gołąb.
– Chociaż wynik punktowy na to nie wskazuję, to twierdzę, że nie gramy źle. Mamy jednak problem ze zdobywaniem bramek. W defensywie z kolei tracimy gole w sposób dość nieodpowiedzialny – tłumaczy szkoleniowiec.
Postawy Sokoła nie są w stanie również zmienić zawodnicy, którzy w zimie dołączyli do zespołu. Wydawało się zwłaszcza, że więcej wniosą Ukraińcy: Iwan Semeniuk, Rostysław Pryjmak. – Na razie spisują się nieco poniżej oczekiwań. To chłopcy, którzy aktualnie są studentami. W sparingach wypadali dość dobrze, ale ligowa rzeczywistość okazała się dość brutalna. W ich wypadku cieszy z pewnością dobre wyszkolenie techniczne – tłumaczy szkoleniowiec.
W sobotę Sokół zmierzy się z rezerwami puławskiej Wisły. Mecz rozpocznie się o godz. 16. – W naszej sytuacji nie ma spotkań mniej i bardziej ważnych. Naszym celem jest utrzymanie, dlatego musimy zdobywać punkty niezależnie od klasy rywala.
Puławianie to silny zespół, zwłaszcza jeśli wzmocnią się graczami z pierwszego zespołu. Naszym atutem może być boisko, które jest chyba największe w całej lidze. Dodatkowo jest dość nieprzewidywalne, bo często wieje tam silny wiatr. Przeciwnicy są nieprzyzwyczajeni do gry w takich warunkach – kończy Banaszuk