Drugie zgrupowanie nie układa się po myśli trenerów Górnika. Niestety we Wronkach brakuje boiska ze sztuczną nawierzchnią i z powodu zimowej aury łęcznianie nie mają gdzie trenować.
Kłopoty Górnika zaczęły się już nawet wcześniej. Sprawy zdrowotne nie pozwoliły uczestniczyć w obozie trzem zawodnikom – Sławomirowi Nazarukowi, Jakubowi Wierzchowskiemu i Sebastianowi Klajdzie. Dlatego do Wronek pojechało dwudziestu czterech piłkarzy, o jednego mniej niż zakładano.
Kolejne zmartwienia czekały już na miejscu.
– Nie mamy pełnowymiarowego boiska do zajęć, choć organizatorzy zapewniali, że będzie inaczej – tłumaczy szkoleniowiec Tadeusz Łapa.
– A przecież teraz chcieliśmy popracować nad taktyką, zgrywaniem formacji czy stałymi fragmentami. Z dużego boiska zgarnięto trochę śniegu, ale jest oblodzone i trening na nim nie ma sensu. Narażalibyśmy się tylko na niepotrzebne ryzyko odniesienia kontuzji. Być może uda się załatwić "Orlika”, jednak to nie załatwia tematu.
W tej sytuacji zastanawiamy się nad skróceniem naszego pobytu. Analizujemy umowę i jeśli uda się dzięki temu zmniejszyć koszty, to w niedzielę wrócilibyśmy do Łęcznej. Najwyżej nie zgralibyśmy z Unią Janikowo, a w jej miejsce poszukalibyśmy innego rywala, już u siebie. Na szczęście wszystko da się w porę nadrobić.
Dziś o godz. 12 Górnik zmierzy się w meczu kontrolnym z Wartą Poznań. Spotkanie odbędzie się w Grodzisku Wielkopolskim. Na sobotę natomiast zaplanowano sparing z Pogonią Szczecin.