(fot. MKS Padwa Zamość)
Trener MKS Padwa Zamość Marcin Czerwonka: być może jeszcze w tym tygodniu zaczniemy treningi w hali w Zamościu
Wraz z powstaniem I ligi Centralnej zamościanie zaczęli mieć problemy z miejscem do treningów i gry. Wszystko przez modernizację hali OSiR w Zamościu i kilkumiesięczne opóźnienie z jej oddaniem do ponownego użytku. Według prognoz obiekt, w którym miała zostać zmieniona nawierzchnia, oświetlenie i nagłośnienie, miał być gotowy w połowie sierpnia. W połowie września ruszyły ligowe rozgrywki, mamy już początek listopada, a trzecia drużyna poprzedniego sezonu musi rozgrywać mecze w hali przeciwników. – Nie chciałem być złym prorokiem, kiedy przed startem rozgrywek mówiłem abyśmy powrócili na boisko w dziewiątej kolejce 20 listopada, na mecz z Miedzią Legnica. I tak może się stać. Być może jeszcze w tym tygodniu w końcu wejdziemy z treningami do odnowionej hali OSiR – mówi trener MKS Padwy Marcin Czerwonka.
Sytuacja piłkarzy ręcznych z Zamościa nie jest do pozazdroszczenia. Za nimi siedem wyjazdowych kolejek, w których wygrali tylko dwa razy. Komplet punktów zamościanom udało się zdobyć na inaugurację w Olsztynie z Warmią Energa oraz w piątej serii w Grudziądzu, w starciu z MKS. W tym spotkaniu sukces był połowiczny, gdyż Padwa wywalczyła dwa „oczka” za zwycięstwo po rzutach karnych. Gra w obcych halach nie służy podopiecznym trenera Czerwonki. Efekt? Tylko pięć punktów i ostatnie 14. spadkowe miejsce w tabeli. – Nie jest jeszcze tragicznie, choć trzeba przyznać, że sytuacja jest mało komfortowa – mówi zamojski szkoleniowiec.
Optymizmem napawa fakt małej różnicy punktowej pomiędzy ostatnią Padwą, a drużynami w środku stawki. Do ósmego w klasyfikacji ORLEN Upstream SRS Przemyśl zamościanie tracą zaledwie trzy punkty. Z kolei do miejsca nr 6, zajmowanego obecnie przez MKS Wieluń, jedno „oczko” więcej. Jedna, dwie wygrane mogą spowodować znaczące roszady w tabeli – przesunąć Padwę do środka stawki.
Dodatkowym kłopotem trenera Czerwoni jest kwestia zdrowotna jego podopiecznych. – W minionym tygodniu z 21-osobowej kadry miałem na treningu zaledwie ośmiu zawodników. Z podstawowych graczy chorzy byli lub narzekali na urazy i kontuzje Mateusz Gawryś, Hubert Obydź, Tomasz Fugiel, Patryk Dębiec, Karol Małecki i Jakub Kłoda – wylicza trener.
Brak możliwości trenowania w Zamościu przy jednoczesnym korzystaniu ze szkolnej hali w Nieliszu mocno utrudnia pracę. – W poniedziałek mamy siłownię w Zamościu, ale od wtorku do piątku jeździmy już do Nielisza. Wszyscy mamy już serdecznie dość tych wojaży. Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje w sytuacji dłuższych wyjazdów na mecze w lidze. Ostatnio mieliśmy taką właśnie wyprawę. Zaliczyliśmy Wągrowiec, Ostrów Wielkopolski i Grudziądz. Musieliśmy wyjeżdżać już w piątek, wracaliśmy w nocy z soboty na niedzielę. Takie dłuższe wyjazdy rozbijały grafik treningów – ubolewa opiekun MKS Padwa.
Zamojscy kibice też już się niepokoją. Z przyjemnością wybraliby się dopingować swoją drużynę podczas meczów w roli gospodarza. Przykro byłoby, gdyby wywalczony wiosną awans do I ligi Centralnej został roztrwoniony w ciągu roku. – Miejmy nadzieję, że gra na wyjazdach w końcu się skończy i wrócimy do naszej hali – mówi z nadzieją Czerwonka.