Obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli z identycznym dorobkiem punktowym, zatem będzie to mecz o podwójną stawkę. Dla puławian, którzy już po raz kolejny wystąpią w mocno okrojonym składzie, każdy punkt jest na wagę złota.
W tym sezonie Azoty nie zachwycają.
Z czterech spotkań wygrali tylko jedno - w Gorzowie. Na usprawiedliwienie podopiecznych trenera Giennadija Kamielina pozostaje fakt, że przegrywali z ekipami z czołówki: Vive Kielce, Zagłębiem Lubin i Focusem Piotrków Trybunalski. Siódemki z Puław nie oszczędzają także kontuzje.
Z tego powodu przeciwko MMTS nie zagrają pierwszy bramkarz Piotr Wyszomirski oraz dwaj obrotowi Łukasz Kandora i Mateusz Kus. Pierwszy nie może już dłużej, jak to robił do tej pory, występować na środkach przeciwbólowych i walczyć z urazem pleców. Kandora, co okazało się dopiero po meczu z kielczanami, złamał palce ręki. Kus natomiast narzeka na bóle w kolanach. Stąd tylko małym pocieszeniem jest fakt, że do składu wrócili już prawoskrzydłowy Dimitrij Afanasjev, rozgrywający Remigiusz Lasoń i lewoskrzydłowy Wojciech Zydroń.
- Będziemy łatać dziury - zapowiada trener Kamielin. - Na kole wystąpi Artur Witkowski, od pierwszej minuty powinien wybiec też Afanasjev. Obawiam się za to o postawę Marka Długosza, który po raz pierwszy będzie podstawowym bramkarzem. Musi się w końcu przełamać i grać najlepiej jak potrafi.
- Miesiąc temu byliśmy zdecydowanym faworytem w meczu z Azotami, dziś już tak nie jest - twierdzi szkoleniowiec Kwidzyna Zbigniew Markuszewski.
- Spisujemy się bardzo słabo, a gramy przecież praktycznie w niezmienionym składzie. Trafiają nam się przestoje w grze, tracimy koncentrację. Szanse obu ekip oceniam po połowie.