Od lat pojedynki tych zespołów to ligowy klasyk. Lublinianki pojadą nad morze ze wzmocnioną defensywą. Do zespołu wracają Izabela Puchacz i Monika Marzec, ale są również złe wiadomość.
- Dopadł nas jakiś wirus. Kichamy i prychamy - mówią zawodniczki. Skutki przeziębienia okazuje nie tylko Katarzyna Duran, Kristina Repelewska czy Małgorzata Rola, ale nawet trener Edward Jankowski. - Spokojnie damy radę nawet z małym szpitalem, ten mecz sprawdzi naszą formę - słychać z lubelskiego obozu.
Lublinianki z kompletem zwycięstw prowadzą w ligowej tabeli, choć należy przyznać, że wśród pokonanych drużyn jedynie Zagłębie Lubin można zaliczyć do wymagających. Stąd wyjazdowe spotkanie w Gdańsku powinno dać częściową odpowiedź, w jakiej formie przed pucharowymi zmaganiami znajdują się podopieczne Edwarda Jankowskiego.
SPR rzuciło jak dotąd w lidze ponad półtorej setki goli, niestety, sporo wpadło także do bramki Magdaleny Chemicz. Trener Jankowski po każdym spotkaniu zgłaszał zastrzeżenia do gry defensywnej. W Gdańsku powinno być znacznie lepiej, bo niepewną formację wzmocnią dwa ważne filary - powracające po kontuzjach Izabela Puchacz i Monika Marzec.
SPR zabawi nad morzem do poniedziałku. Po spotkaniu z gdańszczankami mistrzynie przeniosą się do Słupska i zagrają awansem spotkanie z miejscową Słupią. Następny morderczy weekend mistrzyń Polski już za tydzień. W najbliższy piątek, sobotę i niedzielę lublinianki będą walczyły o fazę grupową Ligi Mistrzyń w turnieju kwalifikacyjnym w Danii.