ROZMOWA z Piotrem Masłowskim, reprezentantem Polski i rozgrywającym piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Na pewno kibice oczekiwali więcej po naszej grze i wyniku. Z racji trwających w tym czasie eliminacji do Mistrzostw Europy, które w 2016 roku będą rozegrane w Polsce, nie bardzo mieliśmy z kim zagrać. Wybór padł na dość egzotycznego przeciwnika. Nie zachwyciliśmy. Powodów może być kilka. Nie zagraliśmy w optymalnym składzie, a zmiennicy prezentowali się różnie. Dodatkowo, sędziowie z Tunezji, pozwalali na momentami bardzo brutalną grę, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze. Doświadczył tego Michał Jurecki, u którego konieczna była interwencja chirurgiczna.
• W pierwszym meczu rzucił pan jednego gola. Jak na zmiennika więcej zagrał pan w spotkaniu rewanżowym. Jest pan zadowolony ze swojego występu?
- Na środku rozegrania, gdzie czuję się najlepiej, zastępowałem Michała Jureckiego. W pierwszym spotkaniu zagrałem 10, w drugim 25 minut. W rewanżu trener Michael Biegler dał mi też szansę gry na lewej połówce. Była to jednak konieczność. Nie było bowiem Mariusza Jurkiewicza, Michał był kontuzjowany, a Karol Bielecki był już bardzo zmęczony. Parę spraw jest jeszcze do poprawienia i wiem nad czym mam pracować.
• Warto, bo kolejne zgrupowanie kadry narodowej będzie weryfikacją przed wylotem na styczniowe mistrzostwa świata do Kataru. Trener Biegler dał panu jakąś nadzieję?
- Żaden z moich kolegów z reprezentacji nie otrzymał zapewnienia, że ma pewne miejsce w samolocie na tę światową imprezę. Pierwszy dzień zgrupowania przypada na 15 grudnia. Mam o co walczyć i zrobię wszystko, aby pojechać na MŚ. Mam jednak świadomość, że na mojej pozycji mam ogromną konkurencję. Są przecież: Bartek Jaszka, Michał Jurecki i Mariusz Jurkiewicz. Selekcjoner zdecyduje się pewnie na wariant z trzema rozgrywającymi. Nie jestem zatem bez szans.
• W klubie zastał pan już nowego szkoleniowca. Jakie są pańskie spostrzeżenia o trenerze Ryszardzie Skutniku?
- Miałem już z nim epizod w młodzieżowej reprezentacji Polski. Na pewno każda zmiana wpływa pozytywnie na zespół. Już na pierwszych zajęciach pracowaliśmy nad defensywą. W siedmiu meczach straciliśmy 219 bramek, co nie jest wynikiem, którym moglibyśmy się chwalić. Ten element musimy koniecznie poprawić. Z pewnością szkoleniowiec będzie chciał zwrócić większą uwagę na grę z kontrataku i szybkie wznowienia. Można powiedzieć, że realizując te wytyczne staniemy się drugą Stalą Mielec, która przed dwoma laty zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski. Nie mielibyśmy nic przeciw, aby powtórzyć jej wyczyn.