Rozmowa z Robertem Lambertem, żużlowcem Speed Car Motoru Lublin
Nie ma co ukrywać, że mecz ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk wam nie wyszedł. Jedyną pociechą może być chyba fakt, że przydarzyło wam się to teraz, a nie w fazie play-off...
– Żadna porażka nie jest dobra. Jesteśmy rozczarowani tym, co się stało. Tor nie był taki, jak zazwyczaj. Zdecydowanie lepiej czuła się na nim drużyna z Gdańska. Był bardzo gładki i miałem spore problemy, że dobrze trafić z ustawieniami motocykla.
Powiedziałbym, że to był dosyć dziwny mecz. Twój zespół dobrze wychodził spod taśmy, ale przegrywał walkę na dystansie. Zupełnie, jakby brakowało wam mocy...
– Moim zdaniem nie to było problemem, po prostu nie mogliśmy się dostosować do tego toru. Trenowaliśmy w piątek i był przyczepny. Mieliśmy spotkanie wewnątrz zespołu i rozmawialiśmy o tym, jaki tor byśmy chcieli w Lublinie. Odpowiedzieliśmy, że właśnie przyczepny. Zamiast tego, musieliśmy jeździć na czymś takim. Nie możemy mieć do siebie pretensji.
Jesteś zadowolony ze swojego sezonu do tej pory?
– Zdecydowanie tak. Zacząłem bardzo dobrze i teraz muszę po prostu utrzymać dobrą formę aż do samego końca.
Nie zaczyna ci powoli brakować sił po tak wielu startach?
– Nie, jest w porządku. Teraz miałem kilkudniową przerwę, żeby podładować baterie. Czuję się dobrze i nie mam problemów z jazdą.
W ubiegłym roku nie udało ci się jeździć na wysokim poziomie aż do ostatniego meczu. Końcówkę sezonu miałeś gorszą. Nie obawiasz się, że tak może być i teraz?
– Ani trochę. To był dopiero jeden nieudany mecz. Nie można porównywać tego, co robię teraz do zeszłego sezonu. Jesteśmy skoncentrowani do samego końca rozgrywek. Cel się nie zmienił. Wszystko jest takie samo jak wcześniej – chcemy po prostu wygrywać.