Na razie jest krzyż pojednania i latarnia umarłych. W planach jest budowa kopii średniowiecznego dworu obronnego z wieżą na kopcu, domów i warsztatów rzemieślniczych oraz oprowadzanie gości w strojach z epoki. Na pograniczu Lublina i Dąbrowicy powstaje średniowieczny skansen.
Grupa pasjonatów historii średniowiecznej założyła dwa lata temu stowarzyszenie Curia Mediaevalis. Zawodowi archeolodzy, historycy oraz rzemieślnicy chcą promować wiedzę o kulturze sprzed kilkuset lat.
– Jednym z głównych celów stowarzyszenia jest stworzenie parku historycznego w dolinie rzeki Czechówki – opowiada Jakub Ordutowski, pochodzący z Lublina archeolog i historyk oraz prezes stowarzyszenia.
Dąbrowica średniowieczna
Na terenie naszego województwa mamy wiele śladów średniowiecza, ale w źródłach pisanych niewiele znajdziemy informacji o XIII-XIV-wiecznej Dąbrowicy.
Najwcześniejsze wzmianki pochodzą z początku XIV wieku, przypuszczać jednak możemy, że miejscowość ta istniała już w wieku XII. Wskazywać na to może zapis w Liber Beneficiorum Długosza, informujący nas, że dziesięcinę z Dąbrowicy pobierać miał powstały przed 1198 r. archidiakonat lubelski. W Dąbrowicy swoje gniazdo rodowe założyła jedna z odnóg rodziny rycerskiej pieczętująca się herbem Lewart (tj. lampart), której potomkowie w późniejszych wiekach nazywani byli Firlejami (w okresie staropolskim Firlejowie stali się mecenasami kultury o szerokich wpływach w państwie, podnosząc przy tym status polityczny ziemi lubelskiej – przyp. aut.).
Tymczasem nazwa Dąbrowicy na kartach historii po raz pierwszy pojawia się w 1317 roku, kiedy – jeszcze wtedy książę – Władysław Łokietek przenosi ją na prawo średzkie i potwierdza jej przynależność do dóbr Lewartów. Dla pełniejszego poznania najdawniejszych dziejów tej, dziś skupiającej głównie podmiejskie osadnictwo wsi, w sukurs przychodzi nam archeologia. Podczas badań wykopaliskowych prowadzonych w latach 70-tych XX wieku, okazało się, że w 2. połowie XIV wieku
w Dąbrowicy powstała prawdopodobnie największa na wschód od Wisły rycerska wieża mieszkalno-obronna.
Szerokość ścian tej wzniesionej na planie kwadratu budowli wynosiła ponad 15 m, a grubość jej murów przekraczała 2 m. Jak dokładnie wyglądała nie wiadomo, bo zachowała się jedynie w partii przyziemia, co zostało udokumentowane w czasie badań archeologicznych. Ściany wieży zostały rozebrane jeszcze w późnym średniowieczu lub w okresie staropolskim, a budulec posłużył najpewniej do wzniesienia rozległego, a słynnego na okolicę pałacu Firlejów dąbrowickich (z tego do czasów współczesnych ostała się jedynie okazała baszta alkierzowa – przy. aut.).
– Dlatego tworząc skansen i odtwarzając np. wygląd i rozplanowanie średniowiecznej siedziby rycerskiej musimy wykorzystywać dane archeologiczne, historyczne czy ikonograficzne z różnych stron Polski czy niekiedy wręcz Europy łacińskiej tego samego okresu – mówi Ordutowski. – Wieża stojąca na ziemnym kopcu (była to powszechna forma siedziby rycerskiej w średniowiecznej Europie) stanowić ma główny punkt całego założenia. Relikty terenowe tego rodzaju gródków nazywane są przez archeologów „grodziskami stożkowatymi”, a jedno z takich grodzisk położone jest ok. 1 km od współczesnych Leszkowic (pow. Lubartów). Obok Dąbrowicy i szeregu innych wsi, Leszkowice również zostały wymienione w dokumencie, jaki Łokietek wystawił Dzierżkowi i Ostaszowi h. Lewart w 1317 r. W trakcie badań wykopaliskowych tego grodziska, archeolodzy odkryli pozostałości drewnianej wieży, która pierwotnie stała na szczycie tego intencjonalnie wzniesionego kopca. Była to kolejna na Lubelszczyźnie XIV-wieczna inwestycja Lewartów.
Epoka uniwersalizmu
Tego rodzaju parki kultury średniowiecznej funkcjonują w Zachodniej Europie m.in. w Skandynawii i tam właśnie podpatrywał je Ordutowski.
– W parku historycznym zamierzamy zbudować także obiekty mieszkalne, wraz z towarzyszącymi im warsztatami: kowalskim, garncarskim i ciesielskim, aby prezentować w nich jak wyglądało dawne rzemiosło. Odtworzyć chcielibyśmy również kaplicę świętego Maurycego z Zawichostu – zdradza prezes stowarzyszenia i dodaje: – To już dziś nieistniejący tetrakonchos (typ budowli sakralnej), który jeszcze w średniowieczu runął częściowo ze skarpy w wyniku naturalnego meandrowania Wisły. Obiekt rozpoznany został archeologicznie, a jego chronologia wskazuje, że ufundowany został prawdopodobnie przez Henryka księcia sandomierskiego i lubelskiego po jego powrocie z krucjaty do Ziemi Świętej. Kaplicę zbudowano pod wezwaniem świętego Maurycego, słynnego egipskiego legionisty, który u schyłku III wieku poniósł męczeńską śmierć za wiarę. To dla nas bardzo ciekawy wątek, bo św. Maurycy pochodził z południowego Egiptu, więc najpewniej miał bardzo ciemną skórę, a w sztuce średniowiecznej przedstawiany był nawet w charakterystyce zupełnie afrykańskiej. Pomimo tego stał się wielkim patronem całego europejskiego rycerstwa, gdyż swoisty uniwersalizm kultury średniowiecznej Europy łacińskiej (mowa tu głównie o XII-XIII wieku) ufundowany była nie na tożsamości etnicznej, ale na wierze w Chrystusa. Kult św. Maurycego pojawił się w Polsce wraz z powracającym z Palestyny Henrykiem, który poświęcając jego imieniu kościół w Zawichoście, włączył nasze ziemie w obręb popularnej wtedy w Europie zachodniej kultury rycerskiej.
Kiedy park mógłby zostać otwarty?
Budowa wieży może ruszyć już w przyszłym roku. Prace nad skansenem, o ile nie pokrzyżuje ich brak środków, to kolejne dwa lata.
Dzieje się
Działka, na której ma powstać skansen należy do Ordutowskiego, który widząc potencjał miejsca postanowili dokupować kolejne fragmenty gruntu. Teren ma zostać częściowo przekazany w dzierżawę stowarzyszeniu.
– Nasza inicjatywa spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem lokalnej społeczności. Spotykamy się ze zrozumieniem i życzliwością pracowników Urzędu Gminy Jastków, na terenie której działamy. Wspierają nas także księża z parafii w Dąbrowicy i z ul. Zbożowej w Lublinie (parafia pw. św. Stanisława BM obejmuje terytorialnie wieś Dębówkę). Spodziewaliśmy się, że taka inicjatywa może budzić zdumienie, a jednak spotykamy się wyłącznie z przychylnością mieszkańców okolicy. Mieszkańcy, spośród których niektórzy to nasi przyjaciele i dobrodzieje, nie tylko akceptują i wspierają nasz projekt, ale również z własnych chęci zaangażują się w prace nad wznoszeniem latarni umarłych. Mieszkańcy gminy i Lublina (choćby z dzielnicy Szerokie) zauważyli, że na zaniedbanym dotychczas terenie, zarośniętym i permanentnie zaśmiecanym dzieje się coś ciekawego i ożywczego dla regionu. Myśmy natomiast nauczyli się, że nasze prace mają charakter więzio- i społecznotwórczy. Z każdym kolejnym miesiącem naszej obecności i nowymi inicjatywami widać, że miejsce to zyskuje nową tożsamość.
Krzyż pojednania
Jako pierwsza na terenie przyszłego średniowiecznego skansenu stanęła blisko dwumetrowa kopia kamiennego krzyża pojednania z wyrytym na jej powierzchni mieczem.
– Kiedy Dąbrowica została przeniesiona na prawo średzkie, wprowadzono nowy zakres prawa administracyjnego. Zgodnie z nim wcześniejsze prawo wendety, czyli zemsty przechodzącej z pokolenia na pokolenie zaczęło być zastępowane karami kompozycyjnymi – tłumaczy Ordutowski. – Polegały one na tym, że winowajca za poważną przewinę – np. za zabójstwo – musiał uiszczać odpowiednią sumę pieniędzy rodzinie zamordowanego, a niekiedy wziąć jego dzieci na swoje utrzymanie; opłacić szereg innych powinności oraz wystawić kapliczkę albo krzyż pojednania.
Były one symbolem chęci pojednania się ze społeczeństwem, czy też publicznym wyrażeniem pokuty.
– Krzyże pojednania są bardzo liczne na terenie Polski, głównie na obszarze Śląska. Na obszarze ziem polskich zinwentaryzowano, co najmniej 600 tego rodzaju rzeźb, przy czym pewna ich liczba została w latach 90-tych XX w. wykradziona i wywieziona za naszą zachodnią granicę – mówi prezes.
Czy krzyż pokutny stał też w Dąbrowicy? – pytam.
– Spotkamy je przede wszystkim na zachodzie kraju. Nie wiemy, czy były też na Lubelszczyźnie, ale wprowadzenie nowej organizacji administracyjnej miast i wsi w XIV wieku (tzw. prawa niemieckiego) sugeruje, że kamienne krzyże pojednania mogły być stawiane również w naszym regionie. Nasz krzyż postawiliśmy ze względu na jego wymiar edukacyjny, by zilustrować przemiany społeczne jakie dokonywały się w średniowieczu – odpowiada inicjator przedsięwzięcia.
Latarnia umarłych
W niedzielę o godzinie 15 uroczyście rozpalony zostanie ogień w kaganku wybudowanej właśnie przez członków stowarzyszenia latarni umarłych.
– Zapraszamy wszystkich chętnych – mówi Jakub Ordutowski. – Będziemy w strojach historycznych oraz w zbrojach. Chcemy, żeby była to ważna uroczystość.
Latarnie umarłych pojawiły się w Europie Zachodniej w XII wieku. 200 lat później rozprzestrzeniły się na teren całej Europy Łacińskiej.
– To bardzo charakterystyczne obiekty – tłumaczy nasz rozmówca. – Do końca nie wiemy jakie były źródła tej idei. Wiemy, że były to wysokie obiekty, w środku których płonął ogień. W XIII wieku Wilhelm – jeden z cystersów z francuskiego Dalon – opisywał, że miały one służyć przypominaniu o nieśmiertelności duszy ludzkiej, a także wzywać żyjących do modlitwy za zmarłych. Stąd też lokowane były one często na cmentarzach i przy kościołach parafialnych. Niewiele później zaczęły być także wznoszone na rozdrożach ważnych szlaków komunikacyjnych i pielgrzymich, także tych prowadzących do Santiago de Compostela. W średniowieczu, które nie było przecież zelektryfikowane, latarnie pełniły więc także funkcję punktów orientacyjnych.
Nieco inna mogła być natomiast ich rola w Polsce, gdzie często informowały o bliskości szpitala zakaźnego.
– Chcemy się jednak odwoływać do ich pierwotnej funkcji, tj. informowania o nieśmiertelności duszy ludzkiej, bo takie zadanie miał ogień i w średniowieczu i dziś – mówi prezes. – Chcielibyśmy także, żeby nasza latarnia była drogowskazem przy ważnym szlaku jakim jest ta droga biegnąca obok naszego terenu. Znajduje się ona w pobliżu XV-wiecznej drogi kupieckiej prowadzącej ze Lwowa przez Lublin do Wrocławia oraz szlaku pielgrzymiego do Wąwolnicy i wreszcie drogi, która dzisiaj nie ma nazwy, ale będziemy wnioskować aby otrzymała imię Rajmunda Lulla.
Maszyna logiczna
Rajmund Lull to teolog, filozof i myśliciel, którego proces kanonizacyjny trwa, a który jest także autorem najpiękniejszego kodeksu rycerskiego napisanego w średniowieczu. Po tym jak porzucił drogę rycerską został tercjarzem franciszkańskim. Na Majorce, skąd pochodził założył szkołę teologii islamskiej gdzie przyszli misjonarze uczyli się języków arabskiego i hebrajskiego, aby następnie wyruszyć do krajów muzułmańskich i w publicznych debatach podejmować próbę ewangelizacji tamtejszych społeczeństw.
– Wyprzedzał swój czas, bo już w XIII wieku stworzył idee szkół rycerskich, które zaczęły powstawać w Europie dopiero w XVI wieku, a u nas w Polsce w XVIII wieku. Rajmund Lull jest również autorem maszyny logicznej, którą nazwał Ars, a która służyć miała uprawianiu logicznego rozumowania, realizowanego często w ramach publicznych dyskusji, w które sam Lull ochoczo się angażował. To bardzo ważna postać także dzisiaj, zwłaszcza w czasach gdy niemal zupełnie zanikł styl otwartych, publicznych dyskusji i debat, tak powszechnych w średniowieczu – uważa Ordutowski. – Dlatego bardzo chcielibyśmy mieć takiego sąsiada i jednocześnie patrona naszego parku hisotrycznego.
Czy skansen będzie chętnie odwiedzany?
Autorzy pomysłu nie mają wątpliwości, że tak właśnie będzie. Osadę neolityczną w Kopcu pod zamkiem Krzyżtopór, zbudowaną w ciągu dwóch lat w ramach prywatnej inicjatywy dwóch osób, mimo braku znacznej reklamy i trwającej epidemii odwiedziło w wakacje minionego roku ponad 12 tys. osób.
– Widzimy, że takie pomysły mają znaczny potencjał – podkreśla Jakub Ordutowski. – Uważam, że istnieje realna szansa, że pomysł ten zacznie nie tylko dawać nam satysfakcję pracy kulturotwórczej, ale również pozwoli utrzymać powstający obiekt.
ZBIÓRKA
Na internetowej stronie stowarzyszenia Curia Mediaevalis trwa zbiórka na ukończenie prac nad latarnią umarłych, przy której w przyszłym roku stanąć ma ołtarz z rzeźbionymi, romańskimi kolumnami.