Miejski radny zaproponował nową formę promocji. W różnych częściach Puław miałyby zostać zamontowane niewielkie tabliczki z historycznymi zdjęciami miasta, pokazującymi jak dane miejsce wyglądało w przeszłości. Ale zdaniem urzędników, nie ma takiej potrzeby.
Dzięki wieloletniej pracy miejskich historyków oraz mieszkańców Puław, zasoby Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta to prawdziwe bogactwo fotografii z niemal każdego okresu historycznego. Część z tych zdjęć regularnie trafia do różnego rodzaju publikacji, czy na wystawy. Według radnego Pawła Maja, archiwa pracowni można byłoby wykorzystać także w inny sposób.
– Ciekawym pomysłem byłoby wyjście ze zgromadzonymi zbiorami na zewnątrz. Proponuję montaż tablic dokumentalnych, stałych i czasowych, na których umieszczane byłyby zdjęcia danego miejsca w przeszłości. Pozwoliłoby to pokazać jak kształtował się krajobraz kulturowy i architektoniczny naszego miasta – napisał w swojej interpelacji do prezydenta radny.
Jak wyjaśnia, jego pomysł ma charakter ogólny i można byłoby go zrealizować w różny sposób. Fotografie nie musiałyby być duże, a tabliczki z nimi mogłyby ozdobić np. część budynków, czy nawet przystanków autobusowych. W gruncie rzeczy chodzi o to, by zarówno mieszkańcy Puław, jak i przyjezdni mogli z poziomu ulicy popatrzeć na to, jak zmieniało się miasto.
Najprawdopodobniej jednak tego rodzaju promocji nie będzie. Wiceprezydent Ewa Wójcik, odpisując radnemu stwierdziła, że zbiory PDDM są już wykorzystywane przy okazji organizacji wystaw historycznych. – Taki sposób popularyzacji historii naszego miasta zamierzamy kontynuować w przyszłości – zapewniła.
Propozycję za interesującą, ale trudną do wykonania uważa z kolei Jolanta Wróbel, kierownik Wydziału Kultury i Promocji w Urzędzie Miasta.
– Jest to ciekawe, ale realizacja tego nie byłaby prosta, choćby z uwagi na to, że wiele budynków nie należy do miasta, a ma swoich prywatnych właścicieli. Kolejnym problemem może być to, że nie wiemy, czy PDDM faktycznie posiada odpowiednią ilość tego rodzaju zdjęć. Część z nich może być chroniona prawami autorskimi – dodaje.
O tego typu komplikacjach radnego nikt jednak nie poinformował. Paweł Maj jest przekonany, że jeśli byłaby taka wola ze strony władz, tabliczki z fotografiami, nawet w niewielkiej ilości np. 20-30 sztuk mogłyby zostać sfinansowane z budżetu na promocję oraz zamontowane w wybranych wspólnie lokalizacjach. Jako przykład miast, w których można spotkać podobne rozwiązania wymienia m.in. Gdańsk, Gdynię i Lubań. – Powinniśmy szerzej czerpać z dobrych praktyk i sprawdzonych pomysłów – przekonuje samorządowiec.