Oficjalnego przemarszu nie będzie, ale studenci i tak wyjdą na ulice Lublina.
Takie podejście oburzyło część studentów. Na forach internetowych i portalach społecznościowych pojawiły się dziesiątki komentarzy osób z różnych uczelni, które chcą wspólnego korowodu.
Po naszym tekście na Facebook'u powstała grupa domagająca się kolorowego przemarszu. – Jak studenci połączą się w grupę, złączą siły, nawet poprzez Facebook'a, może to wpłynie na władze miasta i samorządy innych uczelni – tłumaczy Grzegorz Jastrząb z Uniwersytetu Medycznego, jeden z pomysłodawców akcji. Do tej pory poparło ją ponad 3,5 tys. osób.
W międzyczasie samorządy zainteresowane powrotem przemarszu złożyły do Ratusza wniosek o zgodę i pomoc w organizacji. – Usłyszeliśmy "nie” – mówi Paweł Gajewski z Politechniki Lubelskiej.
Dlaczego? – Tylko część samorządów opowiada się za organizacją korowodu. Po za tym, przemarsze w poprzednich latach spotykały się z negatywnym wydźwiękiem społecznym (chodzi m.in. o picie alkoholu w trakcie pochodu i zaśmiecone ulice po nim – red.). Dlatego nie możemy partycypować w kosztach – mówi Joanna Bobowska z biura prasowego Ratusza.
– Samo przejście studentów ulicami miasta formalnie jest możliwe – mówi Bobowska. – Mogą je zgłosić jako zgromadzenie publiczne.
Podobny pomysł studenci podsunęli już na Facebook'u. – W razie braku zgody miasta na korowód, może go zorganizować osoba prywatna, ale nie rejestrować jako "imprezę masową – korowód”, tylko jako "zgromadzenie – protest przeciwko brakowi korowodu”. Zgromadzenia nie można "ot tak” zakazać – napisał jeden z nich.
– Na razie spróbujemy zorganizować normalny, tradycyjny korowód – mówi Gajewski. – Jeżeli się nie uda, być może zrobimy to w taki sposób.
Magistrat zadeklarował za to, że – wzorem lat ubiegłych – zorganizuje i sfinansuje koncert inaugurujący Lubelskie Dni Kultury Studenckiej.