Prawdopodobnie już od września o bezpieczeństwo uczniów w Świdniku zadbają strażnicy miejscy. Funkcjonariusze mieliby patrolować tereny koło szkół.
- To byłby dyżur całodobowy. Nasi funkcjonariusze patrolowaliby przyszkolne tereny na zmianę - mówi Dariusz Mańka komendant świdnickiej Straży Miejskiej. - Jeśli dyrektorzy placówek wyrażą na to zgodę, moglibyśmy także od czasu do czasu zajrzeć do szatni - tłumaczy. I zapewnia, że misję czuwania nad bezpieczeństwem dzieci powierzy najbardziej doświadczonym strażnikom.
To nie pierwsza taka akcja. Dwa lata temu podobne patrole odbywały się m.in. przy Szkole Podstawowej nr 5. - Mieliśmy kilkadziesiąt interwencji tygodniowo - twierdzy Dariusz Mańka. - Najczęściej było to picie alkoholu na terenie szkoły, śmiecenie, ktoś inny mazał po murach, albo rzucał w okna klas kamieniami. Bywało, ze uczniowie szamotali się między sobą i trzeba było ich rozdzielać. Strażnicy pilnowali porządku przy placówkach oświatowych przez trzy miesiące, potem - ze względu na braki kadrowe - musieli dyżury zakończyć.
Ale pomysł się sprawdził. - Funkcjonariusz Straży Miejskiej był na każde nasze wezwanie, służył pomocą. Nie mam nic przeciwko reaktywacji tej praktyki - zapewnia Dorota Lorenc, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 5.
Trochę ostrożniej do pomysłu podchodzi Krystyna Zarosińska, dyrektorka Gimnazjum nr 1. - Patrole wieczorami na pewno by się przydały. Po boiskach kręcą się różni ludzie, piją, hałasują - twierdzi. - Ale nie wiem, czy jest potrzeba, żeby strażnik wchodził do budynku szkoły. W naszych szatniach są dyżurni. Jest bezpiecznie, radzimy sobie - zapewnia.
A co o patrolach strażników myślą rodzice? - Wiek gimnazjalny to trudny wiek. Dzieci dorastają, buntują się, przychodzą im do głowy różne głupstwa. A mundur jednak dyscyplinuje - uważa Beata Mazurek, przewodnicząca Rady Rodziców z Gimnazjum nr 1. - Osobiście nie mam nic przeciwko takiej akcji. Dzieci potrzebują nadzoru. A naszym obowiązkiem jest dbać o ich bezpieczeństwo - dodaje.