– Boimy się o swoją przyszłość – alarmują pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej w Trawnikach. Ich szef został skazany za mobbing. Pomimo tego w poniedziałek wrócił do pracy.
– Przebywał na zwolnieniu lekarskim, więc ma teraz ogrom zadań do wykonania. Nawet go nie wzywałem i nie zawracałem mu głowy. Interes gminy jest tu najważniejszy – tłumaczy Damian Baj, wójt gminy Trawniki. – O wyroku wiem tylko z doniesień medialnych. Z decyzjami czekam na oficjalną informację z sądu.
Sławomir W., kierownik OPS w Trawnikach został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 3 tys. zł grzywny. Ukarano go również trzyletnim zakazem sprawowania funkcji kierowniczych. Sprawę rozstrzygnął w grudniu Sąd Rejonowy Lublin - Wschód. Wyrok jest nieprawomocny.
Proces dotyczył sześciu pokrzywdzonych pracownic. Niekorzystne dla oskarżonego zeznania składali także inni pracownicy. Sąd potwierdził zarzuty wobec kierownika.
– Pomimo tego Sławomir W. spokojnie wrócił do pracy, jako przełożony osób, które zeznawały w jego sprawie – mówi jedna z pokrzywdzonych. – To kuriozalna sytuacja. Ludzie boją się teraz o swoją przyszłość. Rozumiem, że wójt nie może od razu zwolnić kierownika. Mógłby jednak przesunąć go do innej jednostki lub na inne stanowisko. Powinien odizolować go od dotychczasowych podwładnych. Tymczasem nic takiego się nie dzieje.
Sławomir W. kieruje OPS w Trawnikach od 2015 r. Podwładni od początku skarżyli się na jego zachowanie. Zarzucali mu mobbing. Taka sytuacja miała trwać do 2019 r. Z aktu oskarżenia wynika, że Sławomir W. „złośliwie i uporczywie naruszał prawo pracy”. Pomawiał pracownice o złe wykonywanie obowiązków oraz kwestionował ich kompetencje. Krzyczał na podwładnych, kontrolował ich za pomocą monitoringu, groził zwolnieniem z pracy i zlecał zadanie spoza zakresu obowiązków. W 2019r. jedna z kobiet pokrzywdzonych w sprawie złożyła do skargę na kierownika. Wójt skierował ją do radnych. Ci uznali, że skarga jest zasadna. Sprawa trafiła do sądu pracy.
– Jednocześnie poleciłem przeprowadzenie w ośrodku szkolenia dotyczącego mobbingu – dodaje wójt Baj.
– To było jakieś kuriozum, bo szkolenie przeprowadził Sławomir W. Poza tym wójt nie zawiadomił o mobbingu prokuratury, a powinien – zwraca uwagę jeden z pracowników urzędu.
– Nie zawiadamiałem żadnych służb. Szkolenie miała przeprowadzić zewnętrzna firma. Nie pamiętam, kto faktycznie je przeprowadził. Minęło już sporo czau – tłumaczy wójt Baj.
Sławomir W. nigdy nie przyznał się do zarzutów. Podczas śledztwa przekonywał, że padł ofiarą jednej z pracownic. Kobieta miała w ten sposób mścić się za karę dyscyplinarną i późniejsze zwolnienie z pracy.