"Kodeks etycznego rozwoju miasta" proponuje radnym grupa mieszkańców Świdnika, która nie godzi się aby w pobliżu ich domów stanęły bloki. Obywatelskie pismo wywołało na sesji nie tylko zaskoczenie, ale i oburzenie
Kodeks zaproponowali mieszkańcy i właściciele działek przy ul. ks. Jerzego Popiełuszki, Klonowej i św. Brata Alberta w Świdniku, którzy nie zgadzali się na zaproponowane zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dotyczące działek ich sąsiada. Póki co zostało po staremu. W "Kodeksie etycznego rozwoju miasta" jest mowa m.in. o potrzebie "określenia podstawowych zasad bezkonfliktowego rozwoju miasta gdzie spokojny byt mieszkańców jest ponad interesem jednostki i zyskiem dewelopera". Pomysłodawcy wskazują też na "transparentność podejmowania decyzji przez władze miasta w celu uniknięcia pomówień o stronniczość". Jeden z punktów kodeksu mówi zaś o tym, że "jeśli teren, na który wchodzi deweloper/inwestor został uzbrojony dzięki współfinansowaniu właścicieli sąsiadujących nieruchomości mają oni prawo do żądania rekompensaty."
Temat kodeksu poruszyła na ostatniej sesji opozycyjna radna Edyta Lipniowiecka, która otrzymała pismo od jednego z mieszkańców.
– Chciałabym poznać państwa opinie na ten temat – przyznała radna Lipniowiecka. I zaproponowała, aby tym tematem zająć się na komisjach.
– O co tutaj chodzi? Czy jest jakiś nowy prorok w Świdniku? – zastanawiał się radny Radosław Brzózka, ponieważ pismo grupy mieszkańców nie dotarło do wszystkich radnych. – To brzmi dość niepokojąco – podsumował Brzózka.
– Pytanie radnego Brzózki – "O co tutaj chodzi?" jest jak najbardziej zasadne – wtórował radny Mirosław Tarkowski. – Bo idąc tym tropem to wkrótce powinien pojawić się kodeks etyki kiedy będziemy mówić o terenach zielonych, kolejny w przypadku umiejscowienia ławek czy placów zabaw. Myślę, że szkoda czasu. Pamiętajmy o tym, że każdy z nas na początku kadencji składał przysięgę i deklarował etyczne rozwiązywanie problemów miasta.
Radny Tarkowski wspomniał o kodeksie etyki radnego i dodał: Myślę, że tworzenie czegoś oderwanego od rzeczywistości a dotyczącego wąskiej grupy osób jest stratą czasu.
– Nie ma co tworzyć nowego kodeksu – stwierdził też zastępca przewodniczącego Rady Miasta Aleksander Suski.
– Z tej propozycji kodeksu wynika, aby zadbać głównie o interesy tych mieszkańców – uznał przewodniczący Rady Miasta Janusz Królik. – A to nie jest chyba najlepszy pomysł.
– Myślę, że powinniśmy pochylić się na każdym pismem od mieszkańców, bez względu na to czy jest ono zasadne czy nie – przekonywał natomiast radny Jerzy Irsak.
Wtórował mu radny Andrzej Krupa. – Nie chodzi o etykę radnych, którzy obradują podczas tej kadencji – podkreślał radny Krupa. – Jest to głos mieszkańców skierowany podczas dyżuru przewodniczącego rady. Myślę, że z większością z państwa mieszkańcy tamtych okolic rozmawiali, bo wiedzą, że ta sprawa jest jeszcze niezałatwiona.
– Sprawa jest trudna. Być może ten kodeks to pewna forma nacisku lub wzmocnienie swojego głosu w sprawie przez tę grupę mieszkańców – przypuszczał radny Andrzej Kaciuczyk.
Zdaniem zastępcy burmistrza Andrzeja Radka, jeśli punktem wyjścia była sprawa, którą wszyscy radni znają to "nie jest to nazbyt dobry punkt odniesienia". – Wszystkie organy – zarówno wykonawczy jak też ustawodawczy wyjątkowo zachowały nadzwyczajną, daleko idącą staranność przy ocenie sprawy i transparentność – podkreślał Andrzej Radek.