30-latek z Bychawy odwiedzał kolegę i przy okazji zabrał telefon jego matki. Łup sprzedał w lubelskim lombardzie. Kobieta poprosiła rodzinę, by kupiła jej taki sam aparat. Po zakupie okazało się, że nowy telefon, to ten sam, który straciła.
- Podczas wizyty kolegów jej syna, w niejasnych okolicznościach kobieta straciła swój aparat - mówi Magdalena Szczepanowska, oficer prasowy świdnickiej policji. - Nie przypuszczała, że padła ofiarą złodzieja. Nie zgłaszała sprawy policji.
Kobieta była jednak wyjątkowo przyzwyczajona do swojego telefonu. Poprosiła krewnych, by kupili jej taki sam model. Odpowiedni aparat udało się znaleźć w jednym z lubelskich lombardów.
- Jakie było zdziwienie kobiety, gdy okazało się, że zakupiony na rynku wtórnym telefon, to ten sam, który niedawno straciła - dodaje Szczepanowska.
Sprawą zajęli się policjanci. Dotarli do 30-latka z Bychawy. Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży. Wartość aparatu wyceniono na 150 zł. Podejrzany do niczego się nie przyznaje. Jego sprawą zajmie się sąd. Mężczyźnie grozi grzywna.