Autobus ze Świdnika dojeżdżający do różnych dzielnic Lublina? To marzenie wielu podróżnych codziennie pokonujących tę trasę. Teraz skazani są na przesiadki. Jak długo jeszcze? Nie wiadomo. Bo urzędnicy nawet nie próbują ze sobą rozmawiać o uruchomieniu takiej linii. A lubelskie MPK nawet nie sprawdzało, czy takie kursy się opłacą. Obiecało, że to zrobi.
Podobne problemy ma wielu świdniczan. Z chęcią przywitaliby w Świdniku autobusy lubelskiego MPK docierające do różnych dzielnic Lublina. Ale takie chęci mają tylko mieszkańcy.
Linie autobusowe do Świdnika mogły powstać kilka lat temu. Dokładnie wtedy, gdy prywatni przewoźnicy skrzyknęli się, wspólnie tworząc dwie linie autobusowe: 80 i 81. MPK miało uruchomić dwie kolejne linie. - Ówczesny zarząd spółki wycofał się z tych rozmów - mówi Grzegorz Jasiński, prezes MPK.
Dwie prywatne linie bardzo przeszkadzały władzom Lublina. Urzędnicy zaczęli rzucać kłody pod nogi przewoźnikom. Ratusz odmówił im zgody na zatrzymywanie się na przystankach przy głównych lubelskich arteriach. Przedsiębiorcy poskarżyli się Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten uznał działania miasta za bezprawne i nałożył na Lublin 80 tys. złotych kary.
Władze MPK nie są zainteresowane połączeniami ze Świdnikiem. Gdyby było inaczej, spółka policzyłaby, czy takie linie są opłacalne. - Nie mamy takich analiz - przyznaje prezes Jasiński. - Powiem swoim ludziom, by się temu przyjrzeli. Ale naprawdę mamy większe zmartwienia.
Także samorząd Lublina powątpiewa w sens uruchomienia linii do Świdnika. - Najważniejsza jest cena biletu. Opłaty, które pobierają na tej trasie inni przewoźnicy są na tyle niskie, że MPK trudno byłoby z nimi konkurować - mówi Ryszard Pasikowski, zastępca prezydenta Lublina.
Co na to urzędnicy ze Świdnika? Wzruszają ramionami. - Do nas należy tylko dbanie o transport na terenie miasta. A to świetnie załatwiają nasi przewoźnicy. Organizacja komunikacji między gminami to zadanie powiatu - mówi Ryszard Sudoł, zastępca burmistrza Świdnika.
Powiat też nic nie zrobi. - Ponieważ MPK to spółka deficytowa i nie będziemy do niej dokładać. W mieście nie potrzeba więcej przewoźników - twierdzi Mirosław Kwiatosz, wicestarosta świdnicki. Nie chce rozmawiać z lubelskim przewoźnikiem. - Jeśli władze starostwa zaczną rozmawiać z MPK, my też się wtedy włączymy. Sami nie zamierzamy rozpoczynać negocjacji - mówi Sudoł.
I koło się zamyka. •
Rozmowa z Ryszardem Pasikowskim zastępcą prezydenta Lublina
- Przede wszystkim to kwestia opłacalności ekonomicznej. Jeżeli z wyliczeń wyjdzie, że takie przewozy są dochodowe, to MPK ma prawo wejść na taką linię. I z punktu widzenia właściciela, miasto Lublin udzieli spółce zgody na uruchomienie takiego połączenia. Inną kwestią jest to, czy MPK otrzyma od władz Świdnika koncesję na wykonywanie przewozów.
• Lublin jest zainteresowany uruchomieniem takich linii?
- Z punktu widzenia metropolitalnego byłoby to wskazane. Ale nie wiadomo, czy się to opłaci. To kwestia ceny biletu. Na tej trasie nie jest ona wysoka. Trzeba by policzyć, czy MPK jest w stanie wygenerować takie środki, żeby te połączenia były opłacalne.
• Chyba są dochodowe, skoro tę trasę obsługuje tak wielu przewoźników?
- O to trzeba raczej pytać tych przewoźników. Proszę zwrócić uwagę, że na tej trasie dochodziło już do różnych incydentów pomiędzy firmami przewozowymi, kierowcy wręcz spychali się z drogi.
• Duży autobus trudno zepchnąć...
- Ale i trudniej utrzymać. Duża firma, to duże koszty. Niech pan zauważy, że na tej trasie dominują małe firmy przewozowe.
Rozmawiał Dominik Smaga