Była kierownik Referatu Gospodarki Nieruchomościami Starostwa Powiatowego w Świdniku walczy przed sądem o przywrócenie do pracy. Urzędniczka twierdzi, że na jej miejsce była szykowana inna osoba. Pracodawca zaprzecza i zwraca uwagę na konflikt, który przełożył się na wyniki i tempo pracy referatu
– W Starostwie Powiatowym w Świdniku pracowałam 18 lat. Zawsze na stanowiskach związanych z gospodarką nieruchomościami. W kwietniu 2013 r. zostałam kierownikiem Referatu Gospodarki Nieruchomościami (jeszcze za poprzedniego starosty-red.) – podkreśla Dorota Baczewska.
Była kierownik tego referatu uważa, że niesłusznie straciła stanowisko i domaga się przywrócenia do pracy na niezmienionych warunkach pracy i płacy. Urzędniczka twierdzi, że sumiennie wywiązywała się ze swoich obowiązków. – Nigdy za nic w nie zostałam ukarana – zaznacza.
Jej zdaniem problemy zaczęły się już około 1,5 roku przed wręczeniem jej wypowiedzenia zmieniającego warunki pracy i płacy. – Moi zwierzchnicy próbowali dyskredytować moją pracę, aby na moje miejsce powołać swojego człowieka – twierdzi Baczewska.
W czwartek przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód w Lublinie odbyła się kolejna rozprawa. Kluczowe dla tej sprawy jest m.in. to czy pracownica Starostwa w momencie otrzymania wypowiedzenia zmieniającego złożyła ustne oświadczenie, o odmowie przyjęcia nowych warunków umowy o pracę czy nie.
– Nigdy nie złożyłam pracodawcy takiego oświadczenie ani w formie ustnej ani w pisemnej – podkreśla Baczewska. – Ponadto w chwili wręczania wypowiedzenia zmieniającego byłam przewodniczącą Koła NSZZ Solidarność i byłam objęta szczególną ochroną związkową.
Podczas czwartkowej rozprawy zeznawali świadkowie m.in. sekretarz powiatu Mariusz Wilk i członek zarządu powiatu Jakub Osina, który przyznał, że merytoryczną stronę pracy pani kierownik ocenia dobrze. Miał jednak zastrzeżenia co do jej pracy jako kierownika. – Jej praca jako kierownika wpływała na tempo pracy i wyniki referatu. I miała bardzo niekorzystnie odbijała się na pracy wszystkich – zaznał Osina, który stwierdził też, że na terenie starostwa nie ma związków zawodowych.
Zarówno Osina jak i Wilk zwracali też uwagę na konflikt między pracownikami referatu. – Sekretarz to jest taki konfesjonał, do którego ludzie przychodzą ze skargami. Przychodziła do mnie zarówno pani Dorota jak i jej podwładni – zeznał wczoraj sekretarz powiatu. – Powódka skarżyła się np., że ktoś odmówił jej wykonania polecenia, albo źle wykonał polecenie. Podwładni skarżyli się, że w referacie są konflikty, że nie potrafią się ze sobą porozumieć.
– To byli moi koledzy i koleżanki, a później te powiązania z zarządem powiatu sprawiły, że osoby te zaczęły działać przeciwko mnie – zaznacza Baczewska. – Nie wykonywali moich poleceń, a mimo to pracodawca był po ich stronie.
– W moim odczuciu pani Dorota mija się z rzeczywistością i faktami – komentuje starosta świdnicki. – Jednak do czasu zakończenia postępowania nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Moim zdaniem podjąłem słuszną decyzję i zaproponowane nowe warunki też były dobre.
Żadna ze stron nie wyklucza, że uda im się zawrzeć ugodę. W czwartek była podjęta próba, ale do porozumienia nie doszło. Kolejna rozprawa będzie na początku listopada.