Funkcjonariusze ze Świdnika co najmniej raz dziennie muszą wozić zatrzymane osoby do szpitala w Łęcznej, bo miejscowi lekarze nie chcą ich badać.
Zatrzymanych - najczęściej pijanych kierowców - do lipca badało pogotowie w Świdniku. Ale ponieważ nie prowadzi już całodobowej opieki, policja została na lodzie. Ogłasza kolejne przetargi i nic. - To dla nas spory problem. Świdnicki szpital nie chce przystąpić do przetargu na świadczenie usług medycznych dla naszej komendy - mówi Tomasz Dejer, rzecznik świdnickiej policji.
Z komendy w Świdniku do miejscowego szpitala jest zaledwie pół kilometra.
- Niestety. Poświęcamy czas i pieniądze, żeby wozić zatrzymanych aż 25 km w jedną stronę do Łęcznej, który robi nam przysługę. W sierpniu na 41 zatrzymanych musieliśmy tam dowieźć 34. Czyli codziennie robimy średnio ponad jeden kurs - dodaje Dejer.
Najczęściej chodzi o pijanych kierowców, sprawców wypadków, którzy do czasu przesłuchania muszą wytrzeźwieć w izbie zatrzymań. Policjanci muszą pojechać, zaczekać na miejscu zakończenie badań i przywieźć zatrzymanych z powrotem do Świdnika. To zajmuje ok. 2-3 godziny. W podobnej sytuacji są policjanci z posterunków z innych gmin powiatu, m.in. w Piaskach, Rybczewicach, Trawnikach i Mełgwi.
Powiat świdnicki jest w naszym województwie niechlubnym wyjątkiem. Umowy z lokalnymi szpitalami mają podpisane wszystkei większe komendy, w tym w Lublinie, Lubartowie, Łukowie, Białej Podlaskiej, Dęblinie, Hrubieszowie, Puławach czy Kraśniku.
- Nikt się nie chce zajmować zatrzymanymi. To są pacjenci szczególni, często agresywni lub pijani. Powinni być badani w pomieszczeniu dla zatrzymanych - uważa Jacek Kamiński, dyrektor świdnickiego szpitala.
- Mamy bardzo małą izbę przyjęć, w sąsiedztwie izby ginekologicznej, kardiologicznej czy chirurgicznej. Nie mogę narażać zwykłych pacjentów, a nie mamy pogotowia, tak jak Łęczna. To nie jest moja zła wola. To warunki lokalowe i kadrowe uniemożliwiają mi zajęcie się taki osobami.
Na dodatek według dyrektora policja oferuje za małe pieniądze za usługi medyczne. - Ja nie mam obowiązku, by się zgłosić na przetarg, jeśli oferta mi nie odpowiada. Niedługo problem zacznie się wszędzie, bo już słyszę sygnały od dyrektorów na Lubelszczyźnie, że im się to nie opłaca - mówi Kamiński. Zapewnił jednak, że wróci do rozmów z komendą powiatową. - Porozmawiajmy raz jeszcze o wyjściu z tej sytuacji, ale też o pieniądzach - kwituje dyr. Kamiński.
A ile na badaniach świdnickich zatrzymanych zarabia szpital w Łęcznej? - To jest tajemnica handlowa, ale ostatnia miesięczna faktura jest na kilkaset złotych, więcej powiedzieć nie mogę - zastrzega Piotr Rybak, dyrektor SPZOZ w Łęcznej.
Nadzór nad szpitalem sprawuje Starostwo Powiatowe w Świdniku. - Będziemy się starali ten problem rozwiązać jak najszybciej. Może nawet uda się w ciągu kilku dni. Zarząd powiatu wystąpi do dyrektora z odpowiednim wnioskiem - zapewnia Mirosław Król, starosta świdnicki.