Rok więzienia w zawieszeniu na cztery miesiące. Taki wyrok usłyszał mieszkaniec Świdnika, który po pijanemu przestawił samochód na osiedlowym parkingu. Zrobił to na prośbę... policjanta. Apelacja w październiku.
Mężczyzna posłuchał mundurowego i zszedł na parking. Jak później zeznał, czuł się dobrze. Siadł za kierownicą swojego opla corsy i cofnął. Przejechał zaledwie trzy metry. Z akt sprawy wynika, że policjant wyczuł wówczas woń alkoholu, wydobywającą się przez otwarte okno w samochodzie. Nie pozwolił kierowcy dokończyć parkowania. Auto przestawił sąsiad, a mundurowy sięgnął po alkomat. 47-latek wydmuchał 1,2 promila. Trafił na komendę, gdzie kolejne badania potwierdziły obecność alkoholu w organizmie.
Policjanci wszczęli dochodzenie w sprawie prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Mężczyzna stracił prawo jazdy i usłyszał zarzut. Świdnicka prokuratura przychyliła się do wniosku policji o skierowanie do sądu aktu oskarżenia. Mężczyźnie groziło do 2 lat więzienia. Został skazany na rok w zawieszeniu na cztery miesiące. Na rok stracił również prawo jazdy.
Sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących. Uznał, że mężczyzna przestawiając auto w środku nocy na osiedlowym parkingu spowodował zagrożenie dla innych osób. Bez znaczenia jest, że zrobił to na polecenie i w obecności policjanta. Wcześniej nie był karany, więc dostał wyrok w zawieszeniu.
- Jako człowiek dorosły z pewnością zdawał sobie sprawę, że jest nietrzeźwy - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. - Mógł przekazać kluczyki np. policjantowi lub sąsiadowi. Wydając wyrok sąd zwrócił również uwagę na znaczmy stan nietrzeźwości oskarżonego.
Sprawa mogła zostać warunkowo umorzona, np. z dwuletnim okresem próby. Wówczas 47-latek nie ryzykowałby konsekwencji, jakie spotykają osoby figurujące w rejestrze skazanych.
- Sąd zastosował jednak najniższy możliwy wymiar kary - dodaje sędzia Ozimek. - Zarówno jeśli chodzi o pozbawienie wolności, jak i zakaz prowadzenia pojazdów. W przypadku prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości może on obowiązywać nawet przez 10 lat.
Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnik skazanego złożył apelację. Termin rozprawy wyznaczono na 3 października.