Uczniowie jednego z lubelskich liceów nie muszą się bać ocen niedostatecznych. Od początku nowego roku szkolnego nauczyciele nie wystawiają jedynek, a z pierwszych analiz wynika, że młodzież… chętniej się uczy.
- Na wprowadzenie zmian zdecydowaliśmy się biorąc pod uwagę towarzyszącą nam sytuację pandemiczną i przedłużające się zdalne nauczanie. Powrotowi do tradycyjnej nauki towarzyszyły silne emocje i ogromny stres uczniów. Analiza sytuacji wykazała, że powoduje go przede wszystkim obawa przed otrzymaniem oceny niedostatecznej – tłumaczy Marzena Kamińska, dyrektor VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie, które od 1 września wprowadziło nowy system oceniania.
Pomysł przed wpisaniem do szkolnego statutu był konsultowany z uczniami i ich rodzicami. W wypełnionych ankietach jedni i drudzy opowiedzieli się „za”.
– Pozytywnie odnieśli się też nauczyciele. Niewiele osób o tym wie, ale nie lubimy wystawiać jedynek, bo wywołuje to u nas bardzo nieprzyjemne emocje – przyznaje dyrektor Kamińska. I dodaje: – W nowym systemie eliminujemy to zjawisko. Nauczycielom też więc pracuje się przyjemniej.
Oceniają wiedzę
Jak w praktyce wygląda nauka w szkole bez jedynek? Uczniowie oraz ich rodzice na początku semestru zapoznają się ze stworzonym przez każdego nauczyciela harmonogramem i sposobem sprawdzania wiedzy podsumowującym poszczególne bloki tematyczne. Dostają też konkretne terminy na zaliczenie określonych partii materiału. Otrzymają za to oceny od 2 do 6.
– Oceniamy zdobytą wiedzę i umiejętności, a nie ich brak – tłumaczy pani dyrektor. Jeśli uczeń nie opanuje podstawy programowej, nie otrzyma złego stopnia, tylko znak „x” (oznaczający: „uczę się”). Ustali też z nauczycielem kolejny termin, w którym będzie mógł wykazać się wiedzą. - Jedynka może być wyłącznie oceną wystawioną na koniec semestru lub roku szkolnego w sytuacji, gdy w trakcie nauki uczeń nie otrzymywał ocen pozytywnych – wyjaśnia dyrektorka „Kołłątaja”.
Podobnie jak w przypadku wszystkich szkół, uczniowie mają możliwość poprawienia grożącego im złego stopnia po wystawieniu ocen prognozowanych.
Jest łatwiej
– Do szkoły chodzi się teraz przyjemniej – uważa uczennica trzeciej klasy. – Wiadomo, że nic złego człowieka nie spotka i zawsze będzie ta druga szansa. Łatwiej też sobie zaplanować czas na naukę, jak się wie wszystko z wyprzedzeniem. Ale wiemy też, że w harmonogramie mogą być zmiany, bo np. nauczyciel zachoruje. To prosty system.
W połowie września dyrekcja analizowała już sposób funkcjonowania nowego systemu oceniania. Okazuje się, że uczniowie, którym nie grożą jedynki, są bardziej zmotywowani do nauki i chętniej przystępują do zaliczeń widząc w nich swoją szansę. Szkoła nie otrzymała też ani jednej negatywnej oceny od rodziców. Są same pozytywne, w której dorośli przyznają, że otrzymali narzędzie pozwalające im na lepsze czuwanie nad nauką dzieci. Kolejne analizy zaplanowano na początek października, po tym gdy uczniowie zaliczą już pierwsze większe partie materiału.
Jak umilić naukę?
Na forach nauczycielskich od dawna trwa dyskusja o tym, jakie zmiany powinny zostać wprowadzone w polskim systemie edukacji, by uczniowie bardziej lubili szkołę i mniej się jej bali. Na wprowadzenie modyfikacji decydują się też poszczególne placówki.
Najczęściej jest to brak prac domowych. Na taki system zdecydowała się m.in. Szkoła Podstawowa nr 323 im. Polskich Olimpijczyków w Warszawie. Z kolei w LO nr I w Zduńskiej Woli uczniowie sami decydują o tym, czy chcą żeby do dziennika wstawić im stopnie otrzymane z matematyki.