4 kilometry od Tomaszowa Lubelskiego, firma z Lubyczy Królewskiej wybuduje stok narciarski i zagospodaruje teren. W czwartek wchodzi na plac budowy. Małe Zakopane w Justynówce ma zacząć działać w 2022 roku.
Stok narciarski na Białej Górze buduje Instalbud z Lubyczy Królewskiej. W zeszłym tygodniu Marzena Czubaj-Gancarz, wójt Gminy Tomaszów Lubelski podpisała z firmą umowę. To ważna inwestycja, dofinansowana ze środków unijnych. Ma zamienić okolice Białej Góry w tętniący życiem turystyczny ośrodek.
Przygotowywany stok narciarski to ponad 250 metrów trasy przeznaczonej do jazdy po śniegu. Jej średnie pochylenie to 25 proc. Dzięki zaplanowanej wzdłuż stoku ścieżce dla pieszych, budynek znajdujący się na szczycie będzie czynny zarówno w sezonie zimowym jak i letnim.
– W czwartek przekazanie placu budowy, zanim ogrodzimy teren, przygotujemy sobie zaplecze techniczne to chwilę potrwa. Pewnie prace zaczniemy po Nowym Roku – ocenia Eugeniusz Wiesław Gałek, prezes Instalbudu.
Wykonawca wykorzysta część rzeczy, które już są na miejscu. Chodzi o elementy fundamentów, studnię głębinową która będzie zasilała trzy armatki do naśnieżania czy przyłącze energetyczne. Sporą operacją logistyczną będzie niwelacja terenu i wyprofilowanie zjazdu.
Stok będzie się składać z dwóch kondygnacji połączonych wyciągiem. Dolna na wysokości 253 metrów nad poziomem morza. Górna - 65 metrów wyżej.
– Będzie niewielka stacja dolna i górna. Przewidziano wypożyczalnię nart i wszystko co jest potrzebne użytkownikom. W tym momencie są tam resztki jakichś zabudowań a cały teren zarośnięty i wygląda jak busz. Nigdy jeszcze nie budowaliśmy stoku narciarskiego, ale firma ma 30 lat i kiedyś trzeba zrealizować pierwszy – żartuje prezes Gałek, który dodaje, że w firmie większość osób decyzyjnych to narciarze.
– Bardzo się cieszę, że będzie kontynuacja narciarskich atrakcji na Białej Górze. To bardzo dobre miejsce i wiele osób pamięta je z dawnych czasów – mówi Stanisław Pryciuk, dyrektor OSiR „Tomasovia”, który był w gronie osób urządzających pierwszy wyciąg orczykowy w Justynówce.
– Nie wiem czy to nie był w ogóle pierwszy wyciąg narciarski w naszym województwie. Mówimy o latach 80. ubiegłego wieku. Stok wówczas został urządzony, bo trzeba było przemieścić spore ilości ziemi, zamontować orczyk. I tyle. Nie było prądu, stok nie był oświetlany, działał jak był śnieg. Nie było sprzętu, więc narciarze wjeżdżali na górę i schodzili bokiem ubijając śnieg na trasie. Takie były metody urządzania stoku. Jak dodam, że docieraliśmy tam z pracownikami żukiem da pojęcie jak dawno to było. W ciągu tygodnia nie, ale w weekendy było wtedy na Białej Górze bardzo dużo ludzi. Do orczyka czekało się w kolejce nawet pół godziny. Atmosfera na stoku była świetna, byli ludzie z różnych stron, można się było ogrzać przy ognisku, które paliliśmy w pobliżu – wspomina dyrektor.
Miasto zrezygnowało z prowadzenia stoku, który nigdy nie był dochodowy jakieś 20 lat temu. Prywatny przedsiębiorca, który sporo zainwestował w to miejsce zrezygnował po kilku sezonach ponosząc straty. Od tamtego czasu w Justynówce nie działo się nic.
Działały władze gminy Tomaszów Lubelski które musiały uregulować stan prawny gruntów, opracować pomysł i poszukać pieniędzy. Ponad rok temu pani wójt podpisała umowę z Zarządem Województwa Lubelskiego o dofinansowaniu projektu. Łączna kwota wsparcia to 3,5 miliona złotych. Efekty „Rewitalizacji Białej Góry w Justynówce i Majdanie Górnym” zobaczymy latem 2022 roku.