Gdyby nie padało, na łąkach w Dąbrowie Tomaszowskiej na pewno zgromadziłyby się tysiące widzów, jak to bywało w przeszłości. W niedzielę lało od rana, więc publiczność była mniej liczna, ale i tak dopisała. Organizowane tu rekonstrukcje historyczne, jak zapewniali nasi rozmówcy, są wyjątkowe, ponoć ciekawsze od innych.
– Zginę dzisiaj w drugim ataku. Ale dumnie, za ojczyznę – mówił nam z szerokim uśmiechem, kilka chwil przed rozpoczęciem widowiska Tomasz Kaczmarek z grupy rekonstrukcyjnej GRH Smok z Torunia, jednej z kilkunastu z całej Polski, które w niedzielę wzięły udział w rekonstrukcji walk pod Tomaszowem Lubelskim, do których doszło we wrześniu 1939 roku.
Pan Tomasz historią pasjonuje się od dzieciństwa, dlatego osiem lat temu został rekostruktorem, a jakiś czas później zaczął pracować w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. W niedzielę podczas widowiska „Ocalić od zapomnienia” miał do odebrania rolę polskiego żołnierza, dowódcy tankietki, małego wozu bojowego.
Odtworzoną w plenerze heroiczną (niestety przegraną we wrześniu 1939 roku) walkę polskich wojsk z niemieckim najeźdźcą podziwiały setki osób, które mimo ulewnego deszczu przybyły pod Tomaszów Lubelski.
– Na rekonstrukcji historycznej jestem pierwszy raz w życiu. Namówili mnie znajomi, którzy na podobnych imprezach, również w Tomaszowie bywali i zapewniali, że warto – zdradza pani Karolina z Kazimierza Dolnego. Aby się o tym przekonać, pokonała spory kawałek drogi razem z mężem i dwoma synami: 7-letnim Stasiem i 5-letnim Jankiem.
Zwłaszcza starszy z chłopców był całą sytuacją podekscytowany. – Podoba mi się. A najfajniejsze były czołgi, które obok nas przejechały – mówi Staś. Jest w pierwszej klasie, więc historii jeszcze w szkole nie ma, ale podobno bardzo się dawnymi czasami interesuje i lubi je poznawać z opowieści babci.
18-letnia Wiktoria, 20-letni Dominik i 16-letni Szymon na widowisko dotarli z Hrubieszowa. Wyjechali wcześnie rano, bo najpierw zbierali grzyby w lasach pod Tomaszowem (w rejonie Hrubieszowa podobno ich brakuje), a w południe już byli w Dąbrowie Tomaszowskiej. – Lubimy poznawać historię, dlatego jeździmy na takie wydarzenia. Bywaliśmy i w Osuchach, i pod Komarowem. To znacznie ciekawsze, niż sucha wiedza przekazywana w szkole – zapewniają młodzi ludzie.
– Nasze rekonstrukcje są wyjątkowe. Inne nie mają tej atmosfery. To nie tylko dzięki widowiskowym wojennym manewrom, ale też ogólnemu doborowi scen i wyjątkowej narracji, która pomaga wczuć się w atmosferę – zapewnia z kolei pan Andrzej, mieszkaniec jednej z wiosek w powiecie tomaszowskim. A ma porównanie, bo bywa na tego rodzaju wydarzeniach, gdzie tylko może i gdy tylko czas mu na to pozwala. Historię września 1939 roku i tego, co działo się pod Tomaszowem Lubelskim zna bardzo dobrze, a mimo tego nie wyobraża sobie, by którąkolwiek rekonstrukcję opuścić. Jest tu zawsze już od 10 lat.
Wydarzenie, jak co roku zorganizowało miasto Tomaszów Lubelski. Burmistrz obiecuje, że z obchodów kolejnych rocznic nie zrezygnuje.
– Dzięki licznym sponsorom, udział finansowy samorządu w całym przedsięwzięciu jest naprawdę znikomy – zapewnia Wojciech Żukowski. Dodaje, że jeśli coś organizatorów może ograniczyć w przyszłości, to ewentualnie dostęp do „naturalnego amfiteatru”, czyli łąk w Dąbrowie Tomaszowskiej. W pobliżu miejsca, gdzie odbywają się rekonstrukcje powstaje bowiem coraz więcej domów.
– Ale myślimy o tym, a nawet już rozmawiałem z wójtem gminy Susiec, że gdybyśmy mieli zmieniać lokalizację, to on jest gotów dla nas znaleźć miejsce u siebie – zdradza Żukowski.
Dlatego kolejne widowisko na pewno za rok, we wrześniu. Jeszcze nie wiadomo, które fragmenty starć Polaków z Niemcami zostaną wówczas pokazane. Tym razem rekonstruowano epizody walk Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej oraz 1 Pułku Strzelców Pieszych z Niemcami w pierwszej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim (17-20 września 1939 roku). Do drugiej doszło w dniach 22-27 września 1939 r.