Gdyby nie została zlikwidowana, to miałaby 80 lat. Choć od sześciu lat już nie istnieje, to absolwenci szkoły wciąż trzymają się razem. Właśnie zorganizowali kolejny zjazd.
Na weekendowe spotkanie przybyło ponad 300 absolwentów Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Czarneckiego w Tyszowcach. Najpierw wzięli udział w mszy w intencji zmarłych nauczycieli, wychowawców i uczniów. Nabożeństwo celebrowali księża, który również LO w Tyszowcach kończyli. Później przyszedł czas na zabawę.
Był szkolny hymn, czytano listy od nauczycieli, którzy dojechać nie mogli. Zorganizowano również telefoniczne połączenie z 89-letnią Felicją Skibą, pierwszą w historii szkoły kobietą dyrektor, która funkcję tę pełniła w latach 1978-91.
I choć pogoda nie była najlepsza, to na szkolnym boisku odtańczono poloneza, tradycyjnie otwierającego studniówki. W jednej z par szedł Marian Choczyński, najstarszy uczestnik zjazdu, który maturę w Tyszowcach zdawał w 1960 roku.
– Po każdym zjeździe chcemy zostawić też jakiś ślad. W przeszłości były to tablice okolicznościowe na elewacji szkoły. Sadziliśmy pamiątkowe dęby. Tym razem postanowiliśmy uczcić pamięć zmarłych nauczycieli tabliczkami pamiątkowymi z tarczą szkolną. Chcemy, aby przed 1 listopada pojawiały się na grobach nie tylko tych, którzy spoczywają na miejscowym cmentarzu, ale także na innych cmentarzach w Polsce – mówi Robert Horbaczewski, członek komitetu organizacyjnego.
Zjazd, już szósty z organizowanych co pięć lat, zakończył się balem absolwentó, któzy dotarli z różnych zakątków Polski, ale również spoza jej granic: Francji, Szwajcarii, Holandii, Niemiec, USA.
Dodajmy, że LO w Tyszowcach powstało w 1944 roku jako pierwsze na Lubelszczyźnie. Jego nauczycielami byli wówczas profesorowie szkół m.in. ze Lwowa i Warszawy. Szkołą funkcjonowała 74 lata, wykształciła ponad 3,5 tysiąca absolwentów: setki lekarzy, naukowców, inżynierów. Jej historię przypomina izba pamięci.