Czy i jak kompostowane są odpady zielone i kuchenne sprawdzą strażnicy miejscy. Z informacji spółki, która odbiera śmieci z terenu miasta wynika, że mimo akcji zachęcającej mieszkańców do kompostowania ilość zielonych odpadów się nie zmniejsza.
– Generalnie system segregacji odpadów w Świdniku jest bardzo prawidłowy i bardzo skuteczny. Ale co z tego, jak wykonanie nie jest zbyt dokładne – podsumował na ostatniej sesji rady miasta Krzysztof Falenta, prezes spółki Remondis Świdnik. W ubiegłym tygodniu jednym z tematów omawianych przez radnych była właśnie gospodarka odpadami komunalnymi.
W Świdniku za dużo jest odpadów zmieszanych.
– Głównym problemem kosztowym są też odpady biodegradowalne, zielone. To każdego miesiąca stanowi ok. połowy kosztów odpadów zmieszanych. To jest znaczna pozycja kosztowa w Świdniku – podkreślił prezes spółki Remondis Świdnik.
Tymczasem władze Świdnika już od pewnego czasu zachęcają mieszkańców domów jednorodzinnych do kompostowania odpadów biodegradowaych. Do kompostownika powinny trafiać m.in. skoszona trawa, opadłe liście, resztki obumarłych roślin z rabat kwiatowych i odpady kuchenne – obierki z warzyw i inne kuchenne resztki (oprócz kości). Za kompostowanie jest zniżka: właściciele posesji, którzy kompostują odpady bio płacą 4 zł miesięcznie mniej za śmieci za każdą osobę zamieszkującą posesję. Według danych Urzędu Miasta Świdnik 1774 osoby złożyły taką deklarację i ma zniżkę. Ratusz kupił też i przekazywał kompostowniki chętnym mieszkańcom (ponad 100 osobom).
Zdaniem prezesa spółki Remondis Świdnik akcja nie „zdaje egzaminów”, bo odpadów zielonych nie jest wcale mniej: – Nie ma kontroli czy osoba, która posiada kompostownik nie korzysta też z ogólnodostępnych kontenerów na odpady zielone (są rozstawione na terenie miasta-red.) – mówi Krzysztof Falenta, który zauważył też, że Świdnik jest „jedyną gminą w Polsce, która zdecydowała się na zbiórkę odpadów zielonych”. – Do tego jeszcze każdego miesiąca odbieramy po 2 worki od mieszkańców z takimi odpadami. To jest ewenement w skali kraju.
Zdaniem Marcina Dmowskiego, zastępcy burmistrza Świdnika, na wymierne efekty kompostowania trzeba jeszcze poczekać. – To wszystko wymaga czasu. Trudno spodziewać się wyników po zaledwie kilku miesiącach – uważa Dmowski. – Przewidujemy, że to czy kompostowniki się sprawdziły będziemy mogli ocenić dopiero po jakiś 3 latach.
Ale kontrole będą. – Być może rozpoczną się jeszcze w tym roku – przewiduje Janusz Wójtowicz, komendant Straży Miejskiej w Świdniku. – Będziemy sprawdzać czy osoby, które zadeklarowały, że kompostują odpady rzeczywiście to robią.
Tymczasem inną kwestia poruszaną przez radnych była sprawa podrzucania śmieci w pobliżu wiat śmietnikowych. – Nie śmiećmy sami sobie – apelował radny Andrzej Krupa. – Zawracajmy uwagę na tych, którzy odpady mam podrzucają. Dbajmy o lepszą segregację, bo od tego zależy opłata, przynajmniej w tej części zależnej od mieszkańców.
Do reagowania na takie sytuacje i np. spisywania numerów rejestracyjnych samochodów, którymi są przywożone do Świdnika odpady spoza miasta zachęcał radny Ireneusz Szutko: – Aby później Straż Miejska mogła ukarać tych podrzucających.
Jednym z miejsc w mieście gdzie stoją pojemniki na bioodpady i gdzie są podrzucane śmieci jest ul. Polna. W tym miejscu dzięki monitoringowi wpadł w wakacje m.in. mężczyzna, który podrzucił tutaj m.in. kosiarkę. Wniosek o jego ukaranie został już skierowany do sądu. Wśród ukaranych za zaśmiecanie jest m.in. mieszkaniec Lublina, który przy kontenerach zostawił gałęzie i liście ze ściętego żywopłotu.