Nie tylko budowę bazy śmigłowców wojskowych, ale także „drugą Szkołę Orląt” zapowiedział dziś wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej. W Porcie Lotniczym Lublin w Świdniku podpisano list intencyjny w sprawie budowy wspomnianej bazy wojskowych śmigłowców. Ma to być także impuls dla inwestorów z branży, którzy mogliby lokować swoje zakłady na 500-hektarach gruntów w okolicach planowanej bazy śmigłowców.
Kilka minut po 9, wojskowa Casa zgrabnie podkołowała pod główne wejście do Portu Lotniczego Lublin. Na płytę lotniska zszedł wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, w towarzystwie Krzysztofa Hetmana, ministra rozwoju i technologii oraz Cezarego Tomczyka, sekretarza stanu w MON. Dołączyli do nich marszałek Jarosław Stawiarski, prezydent Krzysztof Żuk, wicewojewoda Andrzej Maj oraz Andrzej Hawryluk, prezes zarządu Portu Lotniczego Lublin (PLL).
List intencyjny
– Będą tutaj na stałe stacjonować śmigłowce Wojsk Lądowych, które modernizujemy. Dokonujemy też nowych zakupów. Będą się tutaj, w co głęboko wierzę, szkolić wojskowi piloci. Będziemy rozwijać regionalnie instytucje i infrastrukturę. Możemy tu połączyć funkcję bezpieczeństwa, funkcję turystyczną i funkcję gospodarczą – powiedział szef MON po podpisaniu listu intencyjnego o współpracy Ministerstwa Obrony Narodowej i województwa lubelskiego w sprawie bazy stacjonowania śmigłowców wojskowych w PLL.
Wicepremier Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że za kilka tygodni zostanie popisana umową z samorządem dotycząca zakupu gruntów pod bazę. – Ta stała baza będzie zlokalizowana na przestrzeni 100 hektarów, które pozyskujemy w umowie pomiędzy Ministerstwem Obrony Narodowej a naszymi samorządowymi partnerami – powiedział szef MON. – Niezwykle ważne jest to, żeby w Polsce wschodniej była obecność Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej. Robimy wszystko, żeby każdy z naszych rodaków mógł czuć się bezpiecznie – dodał wicepremier.
Setki osób i wojskowe „wiatraki”
W nowej bazie, jak się mówiło w kuluarach, będzie służyć i pracować 1000 wojskowych i pracowników cywilnych.
– Stan osobowy nowej bazy będzie zależeć wyłącznie od potrzeb wojska. Pewne jest, że za kilka tygodni podpiszemy umowy o nabyciu przez MON gruntów pod bazę – dodał wicepremier.
Wojskowa baza śmigłowcowa powstanie na 100-hektarowym terenie trawiastego lotniska, które należy do Portu Lotniczego Lublin. Dziś użytkuje ten teren Aeroklub Lubelski. – Lotnisko będzie się rozbudowywać w ramach obecnej lokalizacji. Pojawienie się sił lotniczych oznacza budowę nowych hangarów do obsługi maszyn, rozbudowę części cargo, niezbędnej do prowadzenia logistyki przez wojsko oraz szeregu innych przedsięwzięć – powiedział nam Andrzej Hawryluk, prezes zarządu Portu Lotniczego Lublin. Hawryluk zapewnił, że część cywilna i wojskowa mogą koegzystować bez problemów.
Jaki będzie stacjonować sprzęt, o to zapytaliśmy na konferencji prasowej wicepremiera Kosiniaka-Kamysza. - W tej chwili rozmawiamy z naszymi partnerami w USA i Europie. Po rezygnacji z umowy na dostawę Caracali, potrzeby w zakresie wojsk aeromobilnych są olbrzymie, A zapóźnienia ogromne – odpowiedział Kosiniak-Kamysz.
– Z logistycznego i serwisowego punktu widzenia, najbardziej logicznym byłby wybór maszyn Leonardo. Oczywiście wiąże się to z bliskością fabryki. Muszą to być maszyny wielozadaniowe – powiedział gen. w stanie spoczynku Jan Rajchel, były rektor Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. – Na pewne nie będą tu stacjonować śmigłowce szturmowe AH-64E Apache, choć muszą być przygotowane miejsca do ich obsługi.
Polityka też doleciała
Podczas podpisania listu intencyjnego nie zbrakło małych potyczek na linii PO-PiS. Cezary Tomczyk, sekretarza stanu w MON, podziękował Krzysztofowi Żukowi, prezydentowi Lublina, za sprawne przeprowadzenie negocjacji w sprawie bazy w PLL. – Już na drugi dzień po naszym objęciu resortu obrony miałem telefon od prezydenta Żuka w sprawie bazy. Negocjacje z prezydentem pokazały, jak sprawnie można współdziałać z samorządami na rzecz obronności kraju – mówił wiceminister Tomczyk.
Prezydent Żuk podziękował szefostwu MON za sprawne negocjacje. – Dla Lublina, dla regionu i Polski Wschodniej, ta inwestycja jest niezwykle ważna. Dzisiaj, w tej sytuacji geopolitycznej, pokazujemy, że samorząd i rząd mówią jednym głosem w sprawie obronności. Takie decyzje dowodzą odpowiedzialności za bezpieczeństwo naszych mieszkańców – mówił prezydent Żuk, który od roku lobbował w sprawie bazy śmigłowców w PLL.
- Chciałbym przypomnieć, że projekt budowy bazy został ogłoszony za rządów wicepremiera Mariusza Błaszczaka. Dobry projekt kończy wicepremier Kosiniak-Kamysz – ripostował Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego. Prezydent Żuk tylko się uśmiechnął.
Przypomnijmy, że pomysł budowy bazy wojskowych śmigłowców w Porcie Lotniczym Lublin po raz pierwszy ogłoszono w maju ubiegłego roku. Wówczas tę informację przekazał Michał Moskal (PIS). Dziś chwali ruch obecnego rządu. – Według naszych planów jednostka w Świdniku to nawet 1000 miejsc pracy i setki milionów zł inwestycji w bezpieczeństwo regionu. Trzeba chwalić, gdy dobre przedsięwzięcia zostawione po naszych czasach, są kontynuowane, a czekamy ciągle na podobne pozytywne decyzje w sprawie jednostek w Janowie Lubelskim, Poniatowej i Sobieszynie – powiedział poseł Michał Moskal.
Biznes też zainteresowany
Baza śmigłowców może być impulsem dla inwestorów. – Miałem ostatnio wizytę inwestorów z Włoch, którzy chcą przenieść swoją fabrykę z Chin do Polski. Powodem są rwące się łańcuchy dostaw ze względu na wojnę w Ukrainie. Coraz więcej firm jest w takiej sytuacji. Inwestorzy zamierzają wycofywać się z Azji i wracać do Europy – mówił Krzysztof Hetman, minister rozwoju i technologii. – Przygotowujemy w Lublinie 500 hektarów gruntów pod inwestycje. Chodzi także inwestorów z branży wojskowej. Baza będzie dla nich gwarantem bezpieczeństwa biznesów – dodał Krzysztof Hetman. Agencja Mienia Wojskowego w Lublinie nie ma w swych zasobach takich gruntów.