Tak samo jak inni uczniowie mają lekcje polskiego i matematyki. Różnica jest taka, że ich zajęcia czasami odbywają się nawet przy szpitalnym łóżku. Dzieci leczące się w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie rok szkolny uroczyście zakończyły wczoraj.
– Nie dam rady – martwi się jeden z chłopców. – Będzie dobrze – słychać głos wsparcia koleżanki. Na zapleczu sali konferencyjnej Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie jest też dużo śmiechów i wygłupów. – Ej, to wszystko słychać – jedna z uczennic strofuje pozostałych.
Po minucie pierwsza grupa dzieci wychodzi przed zebranych gości i zaczyna śpiewać. Po drugiej stronie sali żywiołowo podskakuje i śpiewa razem z nimi nauczycielka. Chwilę wcześniej, otwierając uroczystość, głos łamał się jej ze wzruszenia.
– Mam swoje własne dziecko, a oni to moje przysposobione pociechy. Każda ich radość, każdy smutek, każda trema, jest również moją. A dzieci bardzo się bały, jak będą oceniane podczas występu – mówi Agnieszka Szczebiot, nauczycielka historii w Zespole Szkół Specjalnych, która o swoim przedmiocie mówi w żartach, że uczy ich histeryzować. – Bo oczywiście realizujemy podstawę programową, ale specyfika pracy w szkole przyszpitalnej wymaga brania pod uwagę dobra pacjenta, który nie zawsze dobrze się czuje.
Nauczycielka podkreśla, że pracuje z dziećmi, które wiele w życiu przeszły i dorośli niekiedy ich zawiedli. Dlatego sama stara się być dla nich nie tylko nauczycielem, ale także osobą wspierającą. – Ja często mówię, że nie mam pracy, tylko hobby. Mam to szczęście w życiu, że uwielbiam robić to, co robię – mówi Agnieszka Szczebiot.
Nauczyciele uczący przy Abramowickiej są z Zespołu Szkół Specjalnych przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym. Szkoła zapewnia edukację dla kilkudziesięciu uczniów, wszystkich którzy akurat są na Oddziale Psychiatrycznym dla Dzieci i Młodzieży. Wczoraj takich małych pacjentów było tam ponad 40. Mają wszystkie przedmioty jak w zwykłych szkołach. Nauka nie jest jednak taka sama, bo odbywa się w łączonych grupach klas 1-3, 4-6 i 7-8. Uczą się tu także licealiści.
Czy dzieci lubią szkołę? – Różnie z tym bywa. Natomiast jeśli już się przyzwyczają do warunków oddziałowych, to bardzo chętnie korzystają z zajęć szkolnych – przekonuje Marta Pakuła-Landman, psychiatra w Oddziale Psychiatrycznym dla Dzieci i Młodzieży Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie.
– Brakuje znajomych, nie tylko kolegów, ale i nauczycieli. Ale za to jest bardzo dobre podejście do ucznia, takie indywidualne. Można wiele nadrobić. To też bardzo pomaga w rozwoju osobistym – mówi jedna z uczennic, która ukończyła właśnie I klasę liceum. – Od kilku lat jestem harcerką. W wakacje chciałabym pojechać na obóz harcerski, poza tym przygotować się do II klasy liceum i przede wszystkim dobrze się bawić – śmieje się.
– Mój najfajniejszy przedmiot to polski i plastyka. W domu mam już cztery zeszyty, całe w rysunkach. Chciałabym pojechać nad wodę, jeśli dostanę przepustkę ze szpitala albo po prostu stąd wyjdę. Chciałabym też rysować wszędzie tam, gdzie jestem – mówi kolejna uczennica.
Jeden z młodszych chłopców kończy właśnie pierwszą klasę podstawówki. – Najbardziej lubię matematykę. Ale w przyszłości zostanę strażakiem – opowiada. Plany na wakacje są proste, choć długo wyczekane: – Pojadę do mamy.