W czwartek o godzinie 8 chirurg Jerzy Draus przyjdzie do szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie, gdzie przeprowadzi dwie pierwsze operacje z użyciem robota da Vinci. Z nowatorskiej metody, która jest bardziej precyzyjna i komfortowa dla pacjenta, ma korzystać nawet 400 osób rocznie.
Pierwsze operacje z robotem da Vinci przejdą chorzy cierpiący na nowotwory jelita grubego i odbytnicy. Następnie operować będą urolodzy i ginekolodzy, laryngolodzy i torakochirurdzy.
Jakie możliwości daje robot? – Nieograniczone – odpowiada dr Jerzy Draus, chirurg i popularyzator wykorzystania systemów robotycznych w chirurgii. – Główna zaleta jest taka, że pozwala pacjentowi przejść w miarę łagodnie przez operację, która wystawia go na duże ryzyko. Użycie robota minimalizuje uraz pooperacyjny. Na świecie nie ma już właściwie zabiegów, których nie wykonuje się robotem. Im trudniejszy jest dostęp do organu do wycięcia, tym większa rola dla robota.
– To coś co w chwilach cierpienia każdego pacjenta da pewną nadzieję, radość, a nade wszystko zapewne da komfort po przeprowadzonym zabiegu. Dotychczasowe badania oraz doświadczenia praktyków wskazują, że pacjenci są o wiele bardziej sprawni, szybciej wracają do swojego trybu życia – mówi Piotr Matej, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Dzieje się tak dlatego, że robot dociera do różnych miejsc w ciele pacjenta bez konieczności cięcia przez wszystkie powłoki. Narzędzia chirurgiczne są wprowadzane do wnętrza organizmu przez kilkumilimetrowe otwory. Proces gojenia przebiega szybciej, a wykorzystywane narzędzia zmniejszają urazy wewnętrzne i krwawienia. Przykładowo wykonując w sposób standardowo operacji raka krtani, trzeba pacjentowi usunąć żuchwę. Zabieg jest bardzo okaleczający. – Dzięki robotowi takie zabiegi można wykonywać przez jamę ustną – mówi Jerzy Draus. W przypadku wykonywanych przez niego operacji, pacjent, który ma wycinaną zmianę w dolnej części odbytnicy, może wyjść do domu nawet tego samego dnia.
W szpitalu przy al. Kraśnickiej trwają szkolenia chirurgów, anestezjologów, pielęgniarek oraz personelu pomocniczego. Docelowo ma tu powstać Specjalistyczny Ośrodek Edukacyjny Chirurgii Robotycznej, który będzie szkolić zespoły chirurgiczne z innych szpitali w regionie. Przystosowanie się w pełni wyszkolonego chirurga do pracy z robotem nie trwa długo. To kwestia kilku tygodni. Ale dr Draus zastrzega: – To nie jest urządzenie samooperujące. To tylko przedłużenie ręki chirurga, który może operować w miejscach niedostępnych, widzi obraz w trójwymiarze.
Robot da Vinci, który dziś rozpocznie pracę w Lublinie, będzie 16 takim urządzeniem w Polsce. Kosztował blisko 15 milionów złotych, a zapłacił za niego Urząd Marszałkowski. – Mamy autostrady, mamy szybką kolej do Warszawy, mam nadzieję że kolejnym elementem będzie służba zdrowia, która będzie dorównywała standardom europejskim – mówi Jarosław Stawiarski, marszałek województwa.
– Moim celem jest to, żeby ten robot wykonywał 400 zabiegów rocznie. Jeżeli by wykonywał ich tylko 50, to byłoby marnowanie publicznych pieniędzy – mówi Jerzy Draus.
Na dużą liczbę zabiegów liczy także dyrektor szpitala przy Kraśnickiej. Narzędzie ma być bowiem jednym z elementów polepszania także finansowej sytuacji szpitala.