Obyś żył w ciekawych czasach – to chińskie przysłowie w polskich realiach staje się przekleństwem. Do wyborów samorządowych zostały jeszcze dwa lata, a w Białej Podlaskiej można odnieść wrażenie, jakby kampania trwała w najlepsze. Z zimowego snu budzą się radni, gęsto tłumacząc się ze swoich poprawek w tegorocznym budżecie. To była przecież ostra walka o toalety publiczne i sprzęt do pielęgnacji boisk trawiastych.
Jakby tego było mało, do tego politycznego tygla pchają się też dziennikarze, zwłaszcza ci hojnie opłacani przez samorząd z pieniędzy podatników. W końcu rola „ambasadora” władzy zobowiązuje do obrony jedynych i słusznych planów inwestycyjnych. Łańcuchem są tu umowy za kilka tysięcy złotych na „zamieszczanie materiałów promujących działalność samorządu” lub „świadczenie usług w zakresie obsługi medialnej”. Tyle, że radni dwóch klubów Zjednoczonej Prawicy i Białej Samorządowej, w ramach noworocznego psikusa, przenieśli 400 tys. zł z tej puli promocji na dofinansowanie klubów sportowych. Co teraz stanie się z pijarowskim lansem za publiczne pieniądze?
Jeden z dziennikarzy portalu RadioBiper wyłożył już karty na stół: „Koszt promocji to kwota 1000 zł netto za okres pełnego tygodnia. Wtedy mogą sobie panowie pisać i publikować, co im tylko wyobraźnia podpowie” – tak dokładnie odpisał reporter jednemu z radnych na Facebooku. Wolne media czy wolne żarty? Powiedzieć, że bialski światek stanął na głowie, to właściwie nic nie powiedzieć.
Niech świadczy o tym również kolejna historia. Radni, wraz z Nowym Rokiem, ochoczo zabrali się za rozliczanie dziennikarzy, już nawet nie tylko tych zaprzyjaźnionych z samorządem.
Jana Jakubca z Białej Samorządowej szczególnie oburzyło to, że odważyliśmy się napisać o tym, jak policja upomniała radę na ostatniej sesji za brak maseczek ochronnych. A mieszkańca, który powiadomił odpowiednie służby, oburzony radny nazwał „sygnalistą”. Tak się składa, że ten sam radny przy wielu innych okazjach, powtarza, że jego bezpartyjne środowisko służy miastu i mieszkańcom. Przykład pokazuje, że chyba tym, którzy siedzą cicho. Bo inni dostają po łapach.
A przecież obywatele powinni się cieszyć. Wreszcie, 57-tysięczne byłe miasto wojewódzkie będzie miało publiczną toaletą, a być może nawet dwie. I to wszystko dzięki radnym. „Profesjonalne automaty na miarę XXI wieku” mają kosztować pół miliona złotych. Problem może się pojawić, gdy przyjdzie czas na przecięcie wstęgi i lans przy otwarciu kibli.