Wielu wyborców odeszło dzisiaj od urn z kwitkiem. Ich nazwiska nie zostały dołączone do spisu wyborców. Ministerstwo tłumaczy, że to wina gmin, a nie systemu elektronicznego.
Chodzi o osoby, które są zameldowane w jednym miejscu, ale chciały zagłosować gdzie indziej - np. w faktycznym miejscu zamieszkania. Żeby to zrobić konieczne było dopisanie do spisu wyborców. Teoretycznie można było to zrobić przez internet. Jak informuje Ministerstwo Cyfryzacji, przed wyborami samorządowymi z takiej możliwości skorzystało ponad 46 tys. obywateli.
Okazuje się jednak, że osoby, które wysłały formularz w systemie informatycznym ePUAP mogły nie zostać dopisane, bo nie załączyły odpowiednich dokumentów, np. umowy o pracę.
- Problem w tym, że system nie wymagał takiego dokumentu. Dołączyłem jedynie skan dowodu osobistego i byłem przekonany, że to wystarczy. O tym, że nie mogę zagłosować dowiedziałem się dopiero przy urnie - mówi pan Łukasz.
- Powodem takiej sytuacji na pewno nie jest ani platforma ePUAP, ani źle działający elektroniczny wniosek. O powody należy zaś pytać organy poszczególnych gmin. Po złożeniu wniosku to one wydają bowiem decyzje o wpisie - informuje Ministerstwo Cyfryzacji.
- Jest nam przykro i jesteśmy zaskoczeni informacjami o tym, że niektóre osoby, które składały wnioski elektronicznie nie mogły ostatecznie zagłosować. Ale o powody tego należy pytać dany urząd gminy. To nie Ministerstwo Cyfryzacji wydaje bowiem decyzje o wpisie, a właśnie organy gmin. Powodów takiej sytuacji może być wiele, jednak z pewnością żadnym z nich nie jest wadliwa e-usługa, czy też platforma ePUAP - czytamy.
Powodem odrzucenia wniosku mogło być także zbyt późne wysłanie formularza. Urzędy gmin mają trzy dni na rozpatrzenie wniosku.