46-latek z Mołdawii odpowie za brutalne zabójstwo w Puławach. Ion B. zaatakował młodą kobietę i zadał jej kilkadziesiąt ciosów nożem. Świadkami zbrodni byli pracownicy pobliskiej firmy.
- Zrobiłem to, żeby ona więcej nie oszukiwała - tłumaczył śledczym Ion B. 46-latek został zatrzymany tuż po zabójstwie, kiedy stał przed mieszkaniem ofiary. W dłoni wciąż trzymał zakrwawiony nóż.
Krwawe sceny rozegrały się lipcu ubiegłego roku przy ul. 6 sierpnia w Puławach. Pracownicy jednej z mieszczącej się tam firm usłyszeli hałasy dobiegające z mieszkania na piętrze w sąsiednim bloku. Przez otwarte drzwi balkonowe zobaczyli mężczyznę, który szarpie młodą kobietę. Krzyczeli żeby przestał, ale napastnik nic sobie z tego nie robił.
W pewnej chwili mężczyzna powalił kobietę na ziemię. Usiał na niej i zaczął zadawać jej ciosy nożem. Ofiara próbowała się bronić, ale nie miała szans. Ostrze trafiało w szyję, tułów i twarz. Ion B. zadał jej kilkadziesiąt ciosów. Świadkowie nagrywali wszystko telefonami komórkowymi.
Napastnik zostawił zmasakrowaną kobietę i wyszedł z mieszkania. Jeszcze na klatce schodowej zatrzymali go wezwani na miejsce policjanci. Starali się również pomóc rannej kobiecie, która leżała w kałuży krwi. Reanimowali ją do przyjazdu ratowników. Ofiara napastnika trafiła później do puławskiego szpitala. Lekarzom nie udało się jej jednak uratować.
Podczas późniejszego przesłuchania Ion B. przyznał się do zabójstwa. Okazało się, że mężczyzna przyjechał do Polski niespełna miesiąc wcześniej. Miał pracować na budowie. Zatrudnienie zdobył przez agencję pośrednictwa pracy, w której pracowała jego późniejsza ofiara - 26-latka z Ukrainy.
Odebrała Iona B. z dworca i zawiozła do mieszkania dla pracowników. Odpowiadała też załatwienie wszystkich formalności, związanych z zatrudnieniem.
Kilka dni później mężczyzna już pracował. Pytał 26-latkę o obiecaną umowę. Ta miała mu przekazać, że wysłała wszystkie dokumenty. Wypłaciła również Ionowi B. 300 zł zaliczki. 11 lipca mężczyzna ponownie odwiedził pośredniczkę. Oświadczył, że zwalnia się z pracy i chce się rozliczyć w gotówce. Kobieta oświadczyła, że pieniądze dla wszystkich pracowników będą przekazane przelewem 25 lipca. Ona sama nie miała uprawnień do realizowania wypłat. Między kobietą a 46-latkiem doszło do sprzeczki. Ion B. stwierdził, że został oszukany. Trzy dni później przyszedł do mieszkania Ukrainki i po krótkiej awanturze zaatakował ją nożem.
Z ustaleń śledczych wynika, że Ion B. ma już na koncie poważne konflikty z prawem. Był dwukrotnie karany za pobicie. W więzieniu spędził ponad siedem lat.
Po zabójstwie Ukrainki tłumaczył się twierdząc, że to kobieta go zaatakowała. Miała pierwsza rzucić się na niego z nożem, a on tylko się bronił. Świadczyć o tym miała drobna rana na jego uchu. Śledczy ocenili jednak, że Ion B. sam mógł się zranić, podczas szarpaniny z kobietą.
Sprawą 46-latka zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie, gdzie właśnie trafił akt oskarżenia w jego sprawie. Ionowi B. grozi dożywocie.