Fatalnie wypadła kontrola zabawek przeprowadzona w sklepach przez Inspekcję Handlową. Spośród badanych zabawek wydających dźwięk większość mogła uszkodzić słuch dziecka. Ponad połowa innych miała za dużo szkodliwych chemikaliów. Kontrolerzy sprawdzili też łóżka dziecięce i do nich też mieli zastrzeżenia.
Z lubelskich sklepów do badań laboratoryjnych skierowano kilka losowo wybranych zabawek. Zostały wysłane aż do Łodzi, gdzie sprawdzano je pod kątem zawartości szkodliwych substancji chemicznych.
Te substancje to ftalany służące do zmiękczania plastiku. – W zabawkach nie może być ich więcej niż 0,1 proc. – ostrzega Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Wyższe stężenie jest niebezpieczne dla zdrowia, może powodować zaburzenia płodności, grozić uszkodzeniem nerek lub wątroby, rozwojem astmy, a nawet nowotworów.
W laboratorium okazało się, że w trzech na pięć zabawek stężenie ftalanów było wielokrotnie przekroczone. Plastikowa lalka zawierała niemal 39 proc. tych substancji (przypomnijmy: mogło być tylko 0,1 proc.), w innej stężenie sięgało 30 proc., podobnie było w przypadku piłki z tworzywa (ponad 28 proc.).
Inne zabawki zdjęte ze sklepowych półek przez Inspekcję Handlową były sprawdzane pod kątem głośności wydawanego dźwięku. Te były badane w Lublinie, bo właśnie u nas Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma specjalistyczne laboratorium zajmujące się zabawkami.
– Do badań laboratoryjnych typowano zabawki, co do których istniało podejrzenie, iż mogą nie spełniać norm w zakresie wydawanego przez nie poziomu dźwięku, tj. głośne, hałaśliwe – wyjaśnia inspekcja.
Spośród sześciu zabawek testu nie zdało pięć, z czego cztery ze względu na hałas. Podczas badań okazało się, że źle mogło się skończyć używanie telefonu na baterie, dziecięcego karabinu oraz zestawu instrumentów składającego się z bębenka z dwoma pałeczkami, saksofonu, klarnetu, mikrofonu, grzechotki i chińskiego bębenka z gwizdkiem. Telefon, karabin oraz gwizdek z bębenka wydawały zbyt głośne dźwięki.
Ale to nie wszystko, bo pas do noszenia bębenka mógł spowodować uduszenie dziecka, zaś od saksofonu, klarnetu i mikrofonu odpadały elementy mogące dostać się do dróg oddechowych. Podobnie było z dwoma innymi telefonami, z których jeden był dodatkowo zbyt głośny. Inspekcja alarmuje: – Na rynku znajdują się zabawki mogące spowodować uszkodzenie słuchu dziecka.
Jeszcze poważniejsze konsekwencje mogło mieć korzystanie z łóżek dziecięcych, które też zostały wzięte pod lupę przez Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej. Kontrolerzy odwiedzili sześć sklepów, zbadali sześć partii łóżeczek dla niemowląt oraz trzy piętowe, przeznaczone dla dzieci w wieku szkolnym. Ponad połowa z nich po ocenie w lubelskim laboratorium została uznana za potencjalnie niebezpieczne.
Zastrzeżenia dotyczyły m.in. nieprawidłowych drabinek, z których można było się ześlizgnąć i upaść, czy też braku barierek zabezpieczających górne łóżko. Zbyt duże szczeliny między niektórymi elementami konstrukcyjnymi stwarzały ryzyko zakleszczenia się ręki lub nogi dziecka.
Z kolei mebel łączący funkcję łóżka i kołyski miał kółka, które nie dawały się zablokować, przez co mogło dojść do sytuacji, gdy łóżko samoczynnie zaczyna się przemieszczać, a po najechaniu na przeszkodę wywrócić, prowadząc do wypadnięcia niemowlęcia.