Przez półtora roku tego oddziału w ogóle w Zamościu nie było. W końcu został otwarty. I już wiadomo, że powinien być jeszcze większy. W czwartek na 15-łóżkowej pediatrii szpitala „papieskiego” w Zamościu leczonych było... 26 dzieci.
– Grypa, RSV, adenowirusy, a także wszelkie inne choroby wirusowe – wymienia jednym tchem diagnozy stawiane małym pacjentom dr Agnieszka Majcher, ordynator zamojskiej pediatrii.
Na rozmowę o pierwszych dwóch miesiącach funkcjonowania oddziału umawiałyśmy się z wyprzedzeniem, ale okazuje się, że lekarka nie ma czasu na to, by choć na chwilę usiąść. Zamieniamy więc kilka zdań dosłownie w przelocie, gdy wyszła z oddziału i jest drodze do gabinetu, w którym ma przeprowadzić wizytę kontrolną małego Maksymiliana.
Chłopczyk ma 19 miesięcy. Przyjechał z mamą i tatą, wcześniej spędził na oddziale w zamojskim szpitalu tydzień. Był leczony z powodu RSV. – Jesteśmy z Biłgoraja i nasz szpital ma pediatrię, ale tutaj w Zamościu synek mógł mieć po prostu wykonaną zdecydowanie lepszą i szerszą diagnostykę – tłumaczy pani Aleksandra, mama maluszka.
– Rzeczywiście mamy pacjentów z różnych miejscowości, nie tylko Zamościa i okolic. Niestety, możliwości są ograniczone i obecnie, gdy zachorowań wśród dzieci jest bardzo dużo, niektórych musimy przekierowywać do innych szpitali – tłumaczy doktor Majcher.
Ale stara się to robić w ostateczności, dlatego w czwartek na pediatrii przygotowanej na przyjęcie 15 dzieci, małych pacjentów było 26.
Pani Marta z Zamościa z 2-letnią córeczką Lenką czekała na krześle na korytarzu. Przyjechały do szpitala ok. godz. 10, rozmawiamy o 15. – Ale nie ma problemu. Wiem, że Lenka będzie tu miała dobrą opiekę, już jesteśmy po kilku badaniach, teraz musimy posiedzieć, żeby znalazło się dla nas łóżko – mówi spokojnie zamościanka.
Martwi się o córkę. Dziewczynka od dwóch tygodni wysoko gorączkowała. Wizyty w przychodni kończyły się osłuchiwaniem i zbijaniem temperatury. Ale to nic nie dało. Lenka dostała w końcu skierowanie do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc.
Mama 2-latki jest jednak zadowolona, że córeczka trafi na oddział w Zamościu, zwłaszcza, że najpewniej tutaj spędzą święta. Kilka miesięcy temu mocno doświadczyła jego braku. Lenkę w styczniu dopadł rotawirus, hospitalizacja była niezbędna, musiały jechać do Biłgoraja. – Dobrze, że mam męża, mamy samochód, zawiózł nas. Nie wyobrażam sobie, jak w takiej sytuacji radziłaby sobie mama zmuszona np. do podróży busem z wymiotującym dzieckiem – mówi pani Marta.
Od momentu otwarcia pediatrii (oficjalne nastąpiło 21 października) zwiększyła się nie tylko liczba dzieci przyjmowanych na oddział, ale również poszerzył zespół lekarski. Poza dr Majcher, a także Małgorzatą Gałecką-Szumiatą, lekarką z Hrubieszowa i Lilią Yatsundą, młodą pediatrą z Ukrainy, które są tu od początku, dziećmi zajmują się teraz także dr Wiktoria Skaskiewicz, Białorusinka, która wcześniej pracowała m.in. w Krasnymstawie, a od grudnia również neonatolożka z Hrubieszowa dr Irena Soroka-Pukaluk. – Mamy „babski” i międzynarodowy skład, ale współpracuje nam się bardzo dobrze – zapewnia pani ordynator i biegnie do kolejnych małych pacjentów.
– To, jak duże obłożenie jest na oddziale świadczy o tym, jak bardzo był potrzebny. Cieszę się, że udało nam się go uruchomić – mówi Adam Fimiarz, dyrektor szpitala „papieskiego”.
Zdradza, że marzy mu się, aby przy placówce udało się utworzyć również poradnię pediatryczną, a w przyszłości, jak najbliższej również powiększyć oddział i przenieść go w inną część szpitala, bliżej ginekologii i neonatologii. – No, ale na to są potrzebne dodatkowe środki – zastrzega Fimiarz.
Przypomnijmy, że oddziału dziecięcego nie było w Zamościu od półtora roku. Działalność tego w Zamojskim Szpitalu Niepublicznym została zawieszona, gdy na emeryturę odeszła ordynator i jeszcze jedna doświadczona pediatra. Wielomiesięczne poszukiwania ich następców nie przyniosły skutku. Później zapadła decyzja, by oddział spróbować stworzyć w szpitalu "papieskim". Jednak poprzedniej dyrektor Małgorzacie Popławskiej również się to nie udało. Kilka miesięcy starań dyrektora Fimiarza na szczęście przyniosło oczekiwany efekt.