Trwa wielki remont w jednym z najważniejszych zamojskich zabytków – Akademii Zamojskiej. Choć odkrycia archeologiczne były spodziewane, to ich skala zaskakuje. Najnowsze? Węzeł sanitarny na sześć oczek z XVIII wieku
Budynek Akademii Zamojskiej to regularny, czteroskrzydłowy gmach z wewnętrznym dziedzińcem na Starym Mieście. Jego historia sięga XVI wieku. Remont konserwatorski trwa tu od zeszłego roku.
Na początku lipca pisaliśmy o znalezionych polichromiach. – W jednym z pomieszczeń skrzydła zachodniego odsłonięto duże powierzchnie dość dobrze zachowanych polichromii barokowych z XVIII w. Są na dwóch ścianach. Obecnie czekają na konserwację i zabezpieczenie – informuje Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków
W trakcie prac na parterze budynku odsłonięto sklepienia kilku piwnic oraz podstawy kilku pieców i fragmenty starej ceglanej posadzki. Natomiast w pomieszczeniu skrzydła wschodniego i południowego dokonano odkrycia, które mówi o prozie życia w szacownym gmachu, kojarzonym z nauką oraz osobami wybitnych humanistów i prawników. Podczas renowacji natrafiono na... całą konstrukcję ubikacji.
- Takich odkryć się dokonuje gdy po skuciu tynku widać rysunek cegieł. A po rysunku widać przemurowania. I gdy się wyjmie dwie, trzy cegły, można natrafić na niszę, a w niszy na latrynkę. Tak było w tym przypadku. W narożnym pomieszczeniu na piętrze natrafiliśmy na sześć takich toalet. Wszystkie usytuowane na jednej ścianie. Najprawdopodobniej ktoś zmieniał zastosowanie pomieszczeń i robił to na tyle szybko, że zachowały się nawet deski ustępowe – mówi Zbigniew Gajda, dyrektor do spraw realizacji inwestycji w spółce Furmanek Renewal, która prowadzi prace w zabytkowych wnętrzach.
Konserwatorzy datują szalet na XVIII wiek. Jeśli tak, to był to przełom w historii zabytkowego gmachu. Bo od II połowy XVII w. rozpoczął się stopniowy upadek Akademii Zamojskiej. W 1772 r. Zamość został włączony do zaboru austriackiego, zaś 1784 r. rząd austriacki zamknął uczelnię.
– Prace konserwatorskie przy rewaloryzacji tego budynku powodują spowolnienie robót budowlanych – przyznaje wojewódzki konserwator zabytków. - Ale w ich trakcie dochodzi do bardzo ciekawych odkryć – dodaje.
- Boimy się wbić szpadel i stuknąć w tynk, bo takie odkrycia dramatycznie spowalniają nasze prace. Mam wrażenie, że teraz na placu budowy mamy więcej konserwatorów niż naszych pracowników – żartobliwie komentuje dyrektor, który przewiduje, że to jeszcze nie koniec z niespodziankami w budynku akademii. – Będzie o wiele więcej polichromii, bo w kolejnych pomieszczeniach natrafiamy na kolejne fragmenty malowideł w różnym stopniu zachowania. To musiał być piękny budynek i taki znów będzie po renowacji.