Potraktowali go jak najgorszego bandziora - żali się matka 26-letniego schizofrenika spod Zamościa, który trafił do aresztu, bo nie stawiał się na badania psychiatryczne. Zdaniem sądu wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Po wykonaniu badań, prokuratura oskarżyła mężczyznę o umyślne uszkodzenie mienia.
Zarzut dokonania umyślnego uszkodzenia mienia postawiono mu m.in. na podstawie zeznań świadka, brata stryjecznego Jana K. Sąd Rejonowy w Zamościu postanowił zastosować wobec podejrzanego wówczas Jana K. tymczasowy areszt na 14 dni. Dlaczego wybrano taki środek zapobiegawczy? Bo - jak podnosi sąd - mężczyzna nie stawiał się na wyznaczone badania psychiatryczne, zaś próby jego zatrzymania i przymusowego doprowadzenia okazały się bezskuteczne. - Wszystko odbyło się lege artis (zgodnie z prawem - red.) - przekonuje Jerzy Rusin, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Zamościu. - Jak można było prowadzić postępowanie, gdy podejrzany kpił sobie z sądu: uciekał z miejsca zamieszkania i nie stawiał się na badania?
Co innego mówi matka Jana K. - Żadne wezwania do nas nie dotarły - przekonuje. - Jak syn mógł się ukrywać, gdy cały czas chodził do szkoły i do pracy (podejrzany uczy się w szkole średniej i pracuje w jednej z zamojskich firm na stanowisku przeznaczonym dla osób niepełnosprawnych - red.). - Kanałami przecież się nie przemieszczałem - rozkłada ręce jej syn.
Zdaniem lekarzy stan psychiczny 26-latka pozwalał na jego aresztowanie. Mężczyzna spędził w więzieniu przy ul. Okrzei sześć dni. Po wykonaniu badań psychiatrycznych, mężczyzna został zwolniony z aresztu. Jan K. twierdzi, że pobyt za kratkami fatalnie wpłynął na jego psychikę. - Praktycznie nie spałem - wspomina pobyt w więzieniu.
- Trafiłem do siedmioosobowej celi. Niektórzy podśmiewali się, że wsadzono mnie do aresztu za "szybki”. Dwóch gości siedziało za zabójstwo. Bałem się.
Za umyślne uszkodzenie mienia grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Według biegłych psychiatrów, w chwili popełnienia czynu oskarżony mógł mieć zmniejszoną w stopniu znacznym zdolność kierowania swoim zachowaniem i znaczenie jego konsekwencji. Matka Jana K. zapowiada zaskarżenie postanowienia zamojskiego sądu do helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. •