Mirosław Kurowski z podtomaszowskiej Łaszczówki dowiedział się, że został skazany dopiero, gdy wyrok był już prawomocny.
- Kiedy otrzymałem wezwanie do zapłacenia grzywny i pokrycia kosztów sądowych, po prostu zdębiałem - opowiada Mirosław Kurowski. - Nie wiedziałem nawet, że toczyła się przeciwko mnie jakaś sprawa.
Zanim mężczyzna zwrócił się do nas z prośbą o interwencję, próbował sprawę wyjaśnić na własną rękę. W sekretariacie Wydziału Grodzkiego Sadu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskim poinformowano go, że 200-złotowa grzywna to kara za zniszczenie sąsiadowi murowanego ogrodzenia. - Usłyszałem, że wyrok jest już prawomocny, bo się od niego nie odwołałem. A jak mogłem to zrobić, skoro nic na ten temat nie wiedziałem? - pyta z żalem Kurowski.
Ustalił, że listy były do niego wysyłane, ale pod niewłaściwym adresem. - Sprawdziłem wszystko na poczcie. Listy do mnie szły na ulicę Południową, ale w Tomaszowie Lubelskim i tam były awizowane, a ja mieszkam w Łaszczówce. Teraz mam ponieść karę za to, że sąd ma bałagan w papierach - mówi mężczyzna.
Jak można skazać człowieka, nie informując go o oskarżeniu? - To raczej nie jest możliwe - odpowiada Justyna Rzepa, wiceprezes tomaszowskiego sądu, ale zastrzega, że do takiej sytuacji może dojść, gdy chodzi o tzw. wyrok nakazowy. - A tak było w tym przypadku. Chodziło o wykroczenie, które jest rozstrzygane bez wzywania obwinionego na rozprawę - dodaje Grażyna Podkowa, przewodnicząca Wydziału Grodzkiego sądu w Tomaszowie. - W takiej sytuacji wyrok zapada w oparciu o zebrane dowody i ewentualne zeznanie świadków.
Sędzia Podkowa przyznaje jednak, że Kurowski miał prawo odwołać się od wyroku, który, jak ustaliliśmy, zapadł 22 grudnia ub. roku. - Mógł to zrobić w ciągu siedmiu dni od daty otrzymania pisma z informacją o decyzji sądu - precyzuje Podkowa. Problem w tym, że nasz Czytelnik nigdy się o tym nie dowiedział. - Bo doszło do omyłki przy wysyłaniu korespondencji. To się zdarza - rozkłada ręce tomaszowska sędzia. Zapewnia jednak, że jak tylko dowiedziała się o całym zamieszaniu, postanowiła naprawić błąd. - W czwartek wydałam decyzję o anulowaniu wezwania do zapłaty. Do pana Kurowskiego, już pod właściwy adres skierowaliśmy kolejne pismo z informacją o wyroku. Kiedy je otrzyma, będzie miał tydzień na złożenie odwołania - mówi Grażyna Podkowa. - To wstyd, że sąd popełnia tak kardynalne błędy. Dobrze, że przynajmniej potrafi się do nich przyznać - komentuje mieszkaniec Łaszczówki. Do wczoraj nie otrzymał jeszcze oficjalnej informacji o wyroku, ale zapowiada, że z prawa do odwołania na pewno skorzysta.