Rok Zamościa jest na finiszu. Z tej okazji w mieście odsłonięto monumentalny pomnik hetmana Jana Zamoyskiego, były też liczne wystawy, konferencje i festiwale. Wszystko, aby promować Zamość w Polsce i na świecie. Udało się? Zdania są podzielone.
– O to przecież chodziło – mówi Tomasz Kossowski, sekretarz Urzędu Miasta w Zamościu. – Nigdy nie mieliśmy tylu imprez, a miasta nie odwiedzały takie rzesze turystów m.in. z Anglii i Niemiec. A pomnik stał się już wizytówką miasta. Rok Zamościa to było z pewnością bardzo udane przedsięwzięcie.
W ciągu 12 miesięcy Zamość odwiedziło ponad 100 tys. turystów. To rekord, bo było ich o ok. 18 proc. więcej niż w latach poprzednich. Do miasta chętnie zaglądali mieszkańcy Warszawy, Łodzi i Górnego Śląska. Z zagranicy przyjeżdżali najczęściej Niemcy, Włosi, Francuzi i Amerykanie. Było też sporo Japończyków. – Rozdawaliśmy wśród turystów ankiety – mówi Krystyna Mańko, pracownik Wydziału Promocji, Kultury i Spraw Społecznych UM w Zamościu. – Turyści byli Zamościem zachwyceni. Trochę narzekali jedynie na miejską gastronomię, zaśmiecenie ulic i reklamy na starych kamienicach.
Czy mieszkańcy Zamościa są równie zadowoleni, jak urzędnicy? – Nawet nie słyszałam, że coś takiego u nas się odbywało – dziwi się
53-letnia mieszkanka Zamościa, idąca z siatkami przez Starówkę. Są też entuzjaści. – Wreszcie coś się w mieście działo – mówi uczennica I LO w Zamościu. – Każdy mógł coś dla siebie znaleźć. Super.
Rok Zamościa specjalnego wrażenia nie zrobił w stolicy Polski, skąd przyjeżdża najwięcej turystów. – Nasi klienci, także z zagranicy, chcą odwiedzać Wieliczkę, Wawel czy Zakopane, a o Zamościu niewiele słyszeli – mówi Jadwiga Grochowska, prezes zarządu Biura Turystycznego „Polamer” w Warszawie. – Jednak sporo wycieczek tam kierujemy, bo rozszerzyliśmy naszą ofertę. Rok Zamościa nie ma tu raczej nic do rzeczy.