Projekt nowelizacji ustawy "Prawo ochrony środowiska” przewiduje m.in. odebranie autonomii działającym od 10 lat wojewódzkim funduszom ochrony środowiska na rzecz wspólnej puli centralnej. Dla Lubelszczyzny oznaczałoby to znacznie mniej inwestycji ekologicznych.
W latach 1999-2002 Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Lublinie przekazał do samorządów 189 mln zł w formie dotacji i pożyczek na inwestycje proekologiczne. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dołożył do nich 192 mln zł. Bez tych środków żadna gmina nie udźwignęłaby ciężaru inwestycji z zakresu ochrony środowiska. Tymczasem było ich sporo. - Wybudowano i zmodernizowano 74 oczyszczalnie ścieków, m.in. w Fajsławicach, Wąwolnicy, Niemcach i Kaniwoli oraz 550 km kanalizacji sanitarnej. Zlikwidowano 442 kotłownie węglowe, zamieniając je na ekologiczne gazowe i gazowo-olejowe. Położono 302 km sieci gazowych, do których podłączono 2400 budynków - wylicza Wojciech Piekarczyk, prezes WFOŚ w Lublinie.
Ze środków funduszu wybudowano także składowisko odpadów i zakład ich utylizacji w Puławach. Budowane są podobne zakłady w Kraśniku i Chełmie. 7 mln zł WFOŚ dołożył do likwidacji tzw. mogielników (m.in. w Lubyczy Królewskiej), a 5,7 mln zł trafiło do zawodowych i ochotniczych straży pożarnych na sprzęt ratowniczy i wozy strażackie.
WFOŚ pozyskuje pieniądze z opłat za gospodarcze korzystanie ze środowiska oraz z odsetek od udzielanych kredytów. W ten sposób źródło finansowania ochrony środowiska ciągle odnawia się, a system wymusza, by pieniądze trafiały wyłącznie na ekologię. Kredyty z WFOŚ są atrakcyjne: oprocentowanie wynosi 4 proc. w skali roku, a 30 proc. kwoty kredytu jest umarzane. By go uzyskać, wymagany jest jednak udział własny. - Każda złotówka generuje więc dodatkowo 2-3 zł na ochronę środowiska - tłumaczy Piekarczyk.
Tylko w tym roku na kredyty i dotacje WFOŚ przeznaczył 53 mln zł. W b. woj. zamojskim fundusz zatrudnia zaledwie 3 osoby (na 26 ogółem na Lubelszczyźnie). - Likwidacja WFOŚ oznaczałaby ograniczenie możliwości załatwiania spraw blisko gmin, brak fachowego doradztwa i kierunkowej wiedzy przekazywanej samorządom i - co najważniejsze - ograniczenie budowania świadomości ekologicznej w terenie, zwłaszcza poprzez szkoły. Ta świadomość jest już niezbędna dla wszystkich nowych pokoleń - mówi Stanisław Roczkowski, kierownik Oddziału Terenowego WFOŚ w Zamościu.