Spadające gałęzie mogą nie tylko uszkodzić pomnik, ale zrobić komuś krzywdę - alarmuje mieszkanka Zamościa.
- Codziennie zbieram gałęzie z grobu najbliższych - żali się 76-letnia Kazimiera Szatkowska. - Od lipca ub. roku domagamy się wycięcia starego drzewa, które stoi kilka centymetrów od pomnika. Ale do tej pory nie otrzymaliśmy od administratora cmentarza odpowiedzi.
- W podobnej sytuacji jest sporo starszych, schorowanych ludzi - włącza się syn naszej rozmówczyni, Jacek. - A przecież obowiązkiem administratora jest zapewnienie porządku na cmentarzu. Niech gałąź uszkodzi pomnik albo, nie daj Boże, spadnie komuś na głowę. Kto za to będzie odpowiadać?
Nekropolia przy ul. Peowiaków jest administrowana przez parafię katedralną Zmartwychwstania Pańskiego św. Tomasza Apostoła w Zamościu.
- W naszym mieście brakuje fachowców z uprawnieniami do wycinki drzew na cmentarzach - mówi Mieczysław Antoniuk, organista, który czuwa też nad utrzymaniem porządku na cmentarzu. - Znaleźliśmy firmę w Lublinie, która ma jednak dużo pracy. Ostatnio jechali już do nas, ale musieli wrócić, bo zaczął padać deszcz. Trzeba czekać. To, co było najpilniejsze, zostało już zrobione. Drzewa zakwalifikowane do wycinki prędzej czy później zostaną usunięte.
Zgodę na wycinkę - po wnikliwych badaniach - wydaje zamojska delegatura Wojewódzkiego Oddziału Służby Ochrony Zabytków. - Zdecydowana większość osób, których bliscy leżą na naszym cmentarzu, chciałaby wyciąć drzewa - uważa Antoniuk. - Gdy nie było grobowców, nikomu nie przeszkadzały. Teraz przeszkadzają, bo siadające na gałęziach ptaki brudzą pomniki.
Podkreśla, że to nie jest tania operacja. - Ale komu naprawdę zależy, dokłada się do kosztów wycinki - wskazuje organista. - Ale mnie na to nie stać - zastrzega pani Kazimiera. - Ze skromnej emerytury zapłaciłam za miejsce na cmentarzu, później za pomnik. Do tej pory wychodzę z długów. Dlaczego starsi, biedni ludzie mają czekać w nieskończoność?
Jak się nam udało ustalić, w zeszłym roku zamojscy konserwatorzy zabytków wydali zgodę na wycinkę 8 drzew, z czego - według szacunków Antoniuka - udało się usunąć dwa albo trzy. - Ale do tego dochodzą jeszcze prace pielęgnacyjne: podcinanie gałęzi, zbieranie posuszu - wskazuje pan organista.