Dwóch młodych mężczyzn dwa razy ukradło fiata seicento należącego do 49-latki z Zamościa. Za każdym razem, po uszkodzeniu samochodu, porzucali go.
– Kobieta zadzwoniła na policję mówiąc, że z terenu jej posesji ktoś ukradł warte 5 tys. złotych auto - mówi nadkom. Joanna Kopeć z policji w Zamościu.
Jeszcze tego samego dnia udało się odnaleźć samochód. Miał zniszczoną karoserię i uszkodzony błotnik. Z auta zginęły kluczyki. Straty oszacowano na 1,5 tys. złotych.
W minioną środę dyżurny komendy przyjął kolejne zgłoszenie o kradzieży tego pojazdu. Tym razem sprawcy na teren posesji dostali się zdejmując z zawiasów jedno skrzydło bramy wjazdowej.
Ich łupem, podobnie jak poprzednio, padł zaparkowany tam fiat. – Samochód znaleziono tego samego dnia. Stał zaparkowany przy ul. Zamojskiego. Auto było uszkodzone. Samochód miał pogięte felgi, w jednym kole brakowało opony – dodaje nadkom. Kopeć. Straty wyniosły 300 zł.
Okazało się, że sprawcami pierwszej, jak i drugiej kradzieży są dwaj mieszkańcy Zamościa w wieku 19 i 23 lat.
Jeden z zatrzymanych tłumaczył policjantom, że w środę z kolegą postanowili ponownie przejechać się należącym do 49-latki autem, bo kiedy przechodzili obok jej posesji zauważyli zaparkowanego tam fiata.
Jako, że w kieszeni jednego z nich tkwiły kluczyki od samochodu, które ukradli poprzednim razem, postanowili skorzystać z okazji.
Mężczyźni przyznali się do winy. Młodszy z nich wrócił do zakładu poprawczego, do którego nie wrócił z przepustki. Straszy stanął przed obliczem prokuratora.