Dochodziła godzina 17, gdy pracownicy stacji Statoil przy ul. Peowiaków w Zamościu usłyszeli dziwny hałas dochodzący z szafy sterującej LPG.
Na miejsce dotarło 6 strażackich jednostek. Na początek zakręcone zostały zawory z gazem. W obrębie stacji wyłączono także zasilanie, a wszystkich jej pracowników i klientów ewakuowano. Teren zabezpieczała policja.
- Następnie, w celu zminimalizowania zagrożenia zastosowaliśmy tzw. kurtynę wodną - opowiada kpt. Andrzej Szozda, rzecznik miejscowej komendy Państwowej Straży Pożarnej. - Chodziło o to, by cząsteczki wody po połączeniu się z gazem uniemożliwiły jego rozprzestrzenianie.
Akcja nie trwała długo. Już po godzinie sytuacja zaczęła wracać do normy. - Serwisanci zabezpieczyli usterkę. Okazało się, że rozszczelnił się jeden z zaworów. W sumie ulotniło się około metra sześciennego gazu. Taka ilość nie jest w stanie zagrozić ludziom - zapewnia Szozda. Dodaje jednak, że gdyby pracownicy zareagowali nieco później, mogłoby być znacznie groźniej. - Do wybuchu wystarczyłaby wtedy jedna iskra, czy zwykły niedopałek papierosa - mówi strażak. (AK)