Ochotniczy Hufiec Pracy w Zamościu kształci i wychowuje dwustu młodych ludzi z terenu całej, południowej Lubelszczyzny. To ta trudniejsza młodzież, która tu uczy się pracy i życia. W tym roku po raz pierwszy wszyscy wychowankowie mogą być w grudniu odesłani do domów. Placówce brakuje pieniędzy na przetrwanie i grozi jej zamknięcie.
Jan Orski, kierownik Ośrodka Szkolenia i Wychowania OHP w Zamościu nie ukrywa, że podopieczni przysparzają wychowawcom sporo kłopotów. 120 osób przebywa w OHP stacjonarnie, z zakwaterowaniem i wyżywieniem, 80 dochodzi lub dojeżdża. Połowa wychowanków, także dzieci miała już konflikty z prawem. Większość z nich wymaga solidnej resocjalizacji. Dziecko, którego rodzice utrzymywali się z kradzieży, naprawdę nie rozumie co znaczy: nie kradnij. Takich młodych ludzi z roku na rok przybywa. Dociera tutaj młodzież z problemami, dzieci z najuboższych rodzin, często wielodzietnych. Trafiają tu nawet z Podkarpacia, gdzie nie ma ani jednej stacjonarnej placówki OHP. Na Lubelszczyźnie są dwie, w Zamościu i Radzyniu Podlaskim. Zamość dysponuje internatem, stołówką, warsztatami i szkołą. - Trudniej się tu dostać, niż na wyższą uczelnię - twierdzi Jan Orski. - Właśnie dlatego, że nie przybywa miejsc, a jedynie młodzieży, której nie stać na normalne szkoły i gruntowne kształcenie się.
Zdarza się jednak, że po pobycie w OHP jego wychowankowie dostają się na studia. W przyszłym roku zamojski hufiec chce otworzyć liceum profilowane, umożliwiające naukę języków obcych, zdobycie jakichś kwalifikacji i zdanie matury. Chodzi o to, by absolwenci mogli znaleźć pracę np. we Włoszech czy w Holandii, choćby jako wykwalifikowana pomoc domowa.
W tej chwili OHP stoi przed wielkim problemem. Nie wiadomo, jak przetrwać do końca tego roku. - Po raz pierwszy w naszej historii zdarzyło się, że z braku pieniędzy grozi nam zamknięcie placówki na cały grudzień - mówi Jan Orski i dodaje, że OHP liczy na pomoc mieszkańców Zamojszczyzny. - Młodzież chętnie pojechałaby na wykopki, w zamian za ziemniaki na zimę dla naszej placówki. Potrzebne są warzywa, owoce, mąka, wszelka trwała i możliwa do zmagazynowania żywność. Potrzebne są środki czystości i higieniczne, odzież, pieniądze. Praktycznie wszystko, co niezbędne do życia.
Wielu mieszkańców Zamościa i okolicy wspiera hufiec. Ludzie przynoszą dary bezimiennie. Od tego wsparcia będzie zależało, czy ośrodek przetrwa grudzień. Środków z budżetu państwa tym razem na pewno nie wystarczy.