Na kilka dni pozbawił dostępu do wody blisko 30 tysięcy ludzi. Sąd skazał go na dwa lata więzienia. Ale za kratki nie trafił.
- Marcin B. jest poszukiwany do odbycia kary więzienia - informuje Robert Kowalczuk, zastępca prezesa Sądu Rejonowego w Hrubieszowie.
W kwietniu ub. roku jeden z pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Hrubieszowie odkrył, że w nocy ktoś majstrował przy ujęciu wody. Sprawca pokonał półtorametrowe ogrodzenie z siatki, zerwał plomby i wykuł trzy aluminiowe włazy kwasoodporne na betonowych studniach głębinowych. Ale nie udało mu się ich zabrać.
To mogła być sprawka poszukiwacza złomu, ale wodę mógł też zatruć jakiś desperat. Dlatego sanepid kazał zakręcić kurki w całym mieście i pięciu podhrubieszowskich wioskach. Kranówki nie było przez dwa dni.
Miejski Zespół Reagowania Kryzysowego wyznaczył awaryjne punkty poboru wody nadającej się tylko do celów gospodarczych. Na osiedla skierowano beczkowozy. Brak wody dał się we znaki m.in. zakładom usługowym i restauracjom. Ze sklepów znikała mineralna. Kryzysowa sytuacja zintegrowała hrubieszowian, niektórzy na zmianę jeździli po wodę pitną na wieś.
Śledztwo w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób wszczęła Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie. Niedługo po zdarzeniu policja zatrzymała sprawców całego zamieszania. Okazali się nimi 28-letni Marcin B. i jego kolega. Przed sądem odpowiadali jednak tylko za usiłowanie kradzieży.
Marcin B. zeznał, że postanowili ukraść cztery pokrywy z blachy kwasoodpornej, bo liczyli na szybki i łatwy zysk. Każdy z włazów ważył około 30 kg. Plany pokrzyżował im jednak pracownik PGKiM.
Sąd Rejonowy w Hrubieszowie skazał Marcina B. na dwa lata pozbawienia wolności. Na tak surową karę wpłynęła jego wcześniejsza karalność oraz społeczne skutki czynu. Wyrok podtrzymał - po zaskarżeniu - Sąd Okręgowy w Zamościu. Ale Marcin B. nie trafił za kratki. Mężczyzna przepadł jak kamień w wodę.
Apelacja drugiego z oskarżonych czeka na rozpatrzenie.