Moc wrażeń przywiózł z miesięcznego tournee po Peru. Hrubieszowscy Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Hrubieszowskiej. W Ameryce Południowej gościła dwudziestopięcioosobowa grupa tancerzy i muzyków pod kierownictwem Grażyny Temporowicz.
Już sama podróż okazała się najdłuższa w historii zespołu. Dojazd do Berlina – jak wyliczyła tancerka Paulina Koc – zajął hrubieszowianom 16 godzin. Lot ze stolicy Niemiec do Madrytu, a po przesiadce do Limy zajął im kolejne 14,5 godziny.
Ale jak wszyscy zgodnie podkreślają: naprawdę było warto, bo nie tylko koncertowali, brali udzial w ogromnych paradach ulicami miast, ale znaleźli czas na zwiedzanie.
W Arequipie na uwagę zasługiwało przede wszystkim Stare Miasto, które jest wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Miasto leży wysoko w Andach, u podnóży trzech potężnych wulkanów: El Misti, Cha-Cha-ni i Pichu-Pichu.
– Wielką niespodzianką było spotkanie z grupą młodzieży, która niemal bezbłędnie mówiła po polsku – wspomina Paulina Koc. – Szybko się okazało, że to nasi rodacy w zespołu Lechovia z Toronto w Kanadzie.
Peruwiańczycy zakochali się w naszym folklorze.
– Za każdym razem witali nas okrzykami ,,Tierra de Papa'', co znaczy ,,Ziemia Papieża'' – opowiada Grażyna Temporowicz, szefowa ZPiT Ziemi Hrubieszowskiej.
Kolejnym miejscem ich wyprawy było Cusco, czyli stolica imperium Inków. Później dotarli do Limy. W stolicy Peru organizatorzy festiwalu oczekiwali ich z transparentem: "Zaprazamy do Lima. Polonia. Hrubieszów”.
Na zakończenie XV Międzynarodowego Festiwalu Grup Uniwersyteckich w Trujillo przeprowadzono wybory miss imprezy. Jury doceniło urodę 15-letniej Martyny Temporowicz z Hrubieszowa, która znalazła się finałowej piątce. Cały zespół zgarnął zaś nagrodę za najpiękniejsze kostiumy.
Pobyt w Cajamarce zaowocował kolejną nagrodą, chłopcy z Hrubieszowa zajęli drugie miejsce w turnieju... piłki nożnej.
– Miesięczne tournee po Peru wzbudzało w nas skrajne emocje: od zapierających dech w piersiach zachwytów nad pięknem naturalnych krajobrazów i zabytków, poprzez wyczerpanie nieskończenie długimi podróżami i irytację z powodu niedoskonałości organizacyjnych Peruwiańczyków, gdyż różnice kulturowe Europy i Ameryki Południowej odczuwaliśmy na każdym kroku – wspomina Paulina Koc. – Jednak wielka życzliwość ludzi, którzy się nami opiekowali podczas festiwali, serdeczne przyjęcie naszego folkloru sprawiły, że była to niezwykła podróż, która na zawsze pozostanie w naszych sercach.