Tylko w zeszłym tygodniu dwóch rolników w regionie zostało rannych podczas prac polowych. - Zbliżają się żniwa. Takich zdarzeń może być coraz więcej
Do tragedii nie doszłoby, gdyby 63-letni gospodarz, schodząc z ciągnika, wyłączył silnik. - Nie zrobił tego. Na dodatek zostawił pojazd na wzniesieniu. Hamulce puściły i rolnik został wciągnięty pod ciągnik - mówi sierżant Justyna Popek z hrubieszowskiej policji, relacjonując wypadek, do którego pod koniec zeszłego tygodnia doszło w Zosinie. Mężczyzna trafił do szpitala z połamanymi obojczykami. Dobrze, że przeżył.
Sporo szczęścia miał też 27-latek z Bożego Daru w gminie Sitno. Zasypywał silos. Razem z ciągnikiem wpadł do wykopu. - Musieliśmy użyć poduszek powietrznych i nożyc hydraulicznych, aby uwolnić przygniecione maszyną nogi - opowiada kpt. Andrzej Szozda z zamojskiej straży pożarnej.
Sprzęt, sprzętem, ale do większości wypadków dochodzi z winy ich ofiar. - Źle organizują sobie pracę, nie dbają o porządek w obejściach, pracują pod wpływem alkoholu, a o ubraniach ochronnych mało kto pamięta - wylicza Wysocki. Aby to zmienić, KRUS organizuje po wsiach szkolenia dla gospodarzy i pogadanki dla ich dzieci, które również są angażowane do prac polowych. Zachęca też do udziału w konkursach "Bezpieczne gospodarstwo rolne”. - W tegorocznej, czwartej już, edycji będziemy oceniać m.in. ład w obrębie podwórza, stan budynków inwentarskich i ich wyposażenie. Na najlepszych czekają cenne nagrody - zapewnia Wysocki.