Szkoda, że nie przyjechał pan kilka tygodni temu, bo teraz trochę ogłuchłam i wzrok mi siadł – mówi na powitanie Janina Kuźniarska z Czartowca Kolonii. Za kilka tygodni staruszka skończy 107 lat.
Pani Janina mieszka pod Tyszowcami na Zamojszczyźnie razem z 83-letnią córką. – Jeszcze w zeszłym roku mama pomagała mi pielić ogródek. Nawet skrzyczała mnie, że taki zarośnięty chwastem – śmieje się Helena Furman.
Janina Kuźniarska (z domu Kowalska) przyszła na świat 28 czerwca 1904 roku w Czerkasach k. Łaszczowa. Była 11. dzieckiem w rodzinie. Dobrze pamięta pierwszą wojnę światową. – W 1915 roku trafiłam z rodziną do Rosji: wioska Ragiń w mohylewskiej guberni. Wróciliśmy stamtąd trzy lata później – opowiada staruszka.
W 1923 roku wyszła za mąż za Stanisława Kuźniarskiego z Czartowca. Zamieszkali w rodzinnej wsi męża, gospodarząc na 5 hektarach. Rok później przyszła na świat pierwsza córka Leokadia, po niej Władysława (1926), Helena (1928) oraz Florian (1931). – Mąż zmarł w 1938 roku – wspomina pani Janina. – Zostałam sama z czwórką dzieci.
Rok później wybuchła druga wojna światowa. – Bieda była straszna, głód, a Niemcom trzeba było oddawać kontyngent. Nieraz się przed nimi chowałam z dziećmi – wspomina pani Jasia. – Potem Ukraińcy spalili Nabróż i Łaszczów. Tu dojść nie mogli, bo Huczwa nie pozwoliła.
Po wojnie nadal zajmowała się gospodarką. – Wpierw dzieci trzeba było wychować, potem im pomagać i tak jakoś mi zeszło – śmieje się Kuźniarska.
– Od zawsze zbierała ziółka, które później suszyła i w razie potrzeby zaparzała: rumianek, mięta, kwiat lipy, podbiał. – opowiada córka. – Cale życie była w ruchu, a alkoholu do ust nie brała nigdy – dodaje.
Pani Jasia doczekała się już 17 wnucząt, 34 prawnucząt i czworo praprawnucząt. Jest najstarsza w we wsi, ale nie jedyna, która zna przepis na długowieczność.
– Mamy jeszcze sąsiadkę, która zbliża się do setki – mówi Franciszek Habit, sołtys Czartowca Kolonii.
• Może macie tu jakiś dobry klimat?
– Chyba nie, bo młodzi też umierają – twierdzi Habit.