My wsadziliśmy kij w mrowisko, a członkowie Gminnej Komisji Wyborczej w Miączynie zachowali się honorowo. Z przekazanych w całości lub części diet cieszą się podopieczni placówki opiekuńczo-wychowawczej w Łabuniach i uczniowie podstawówki w Horyszowie.
W jego ślady poszedł Dariusz Małecki. Zarobionymi w niedzielę pieniędzmi wesprze Szkołę Podstawową w Horyszowie. - Cieszymy się z tej deklaracji - mówi Ewa Błazik, dyrektor szkoły. - Pieniądze zostaną przeznaczone na zakup przyborów do prowadzenia zajęć z wychowania fizycznego.
Pozostałych pięcioro członków komisji zrobiło zrzutkę. Zebrali 100 zł i poszli w ślady przewodniczącego. - Wiosna idzie i przeznaczymy te pieniądze na zakup nowych butów sportowych i sandałów - mówi Stanisław Pilch, dyrektor Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Łabuniach (dawniej Dom Małego Dziecka - red.), w której przebywa obecnie ponad 20 podopiecznych. Na ich koncie pojawi się w sumie najprawdopodobniej dziś dokładnie 316,05 zł.
O całej sprawie pisaliśmy w ub. tygodniu. Przypomnijmy. Po wygaśnięciu mandatu jednego z radnych gminy Miączyn, wojewoda lubelski zarządził wybory uzupełniające. Ale zgłosił się tylko jeden kandydat, a w takich przypadkach głosowania się nie przeprowadza. Gminna Komisja Wyborcza protokolarnie stwierdza, że radnym zostaje zarejestrowany kandydat. Tak też było w niedzielę w Miączynie. Komisja zebrała się na chwilę. Odpadło jej m.in. nadzorowanie pracy Obwodowej Komisji Wyborczej, przyjmowanie protestów oraz sama praca w dniu wyborów. Przewodniczący potwierdził tylko, że radną została Barbara Gumieniak i razem z pozostałymi członkami komisji złożył podpis na protokole. Później pozostało im już czekać na diety.
Tak przewidują przepisy. Przed wyborami zapytaliśmy jednak szefa miączyńskiej komisji, czy sięganie po pieniądze podatników w przypadku, gdy wybory kończą się, zanim się na dobre zaczną, jest fair. Stanisław Kapica przyznał, że to nie jest do końca w porządku. Po wyborach zaś przekazał swoją dietę na rzecz dzieci z Łabuń, dając przykład pozostałym członkom komisji.
Nasz komentarz
- Gdyby członkowie komisji schowali diety do portfeli, nikt by do nich nie miał pretensji, bo się im należały jak psu buda. Wynika to z aktualnie obowiązujących przepisów ordynacji wyborczej. Nikt nie deprecjonuje pracy komisji, ale może w przypadkach, gdy do wyborów uzupełniających zgłasza się tylko jeden kandydat, a w związku z tym głosowania się nie przeprowadza, jej członkowie powinni wziąć np. 50 proc. diety? Uważamy, że tak byłoby sprawiedliwiej, zwłaszcza że są to nasze pieniądze. Przepisy można znowelizować. Naszym parlamentarzystom dajemy to pod rozwagę. •
Leszek Wójtowicz