Jego otwarcie było wielkim wydarzeniem. Wyburzenie i postawienie bloku w miejscu Domu Handlowego Łukasz przy ul. Piłsudskiego w Zamościu również nie przeszłoby bez echa. A taki jest plan.
Urząd Miasta wszczął niedawno postępowanie w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia. Chodzi o budowę pięciokondygnacyjnego budynku wielorodzinnego z podziemnymi garażami. Aby powstał, wielki pawilon z końca lat 80. XX wieku musiałby zostać wyburzony. Czy i kiedy to nastąpi?
– To jest absolutnie pierwszy etap, a na dodatek w żaden sposób nie jest wiążacy. Naszym zadaniem jest określenie, jaki wpływ ta inwestycja będzie miała na środowisko. Do pozwolenia na budowę, a później ewentualnie rozpoczęcia inwestycji jest jeszcze bardzo długa droga – mówi Jarosław Miechowiecki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w zamojskim magistracie. Podkreśla, że ostateczną decyzję co do tego, czy inwestorowi dać zielone światło, zgodnie z zapisami specustawy, podejmą radni.
Przeszkody? Nie widać
Póki co, żadne formalne uwagi na ogłoszenie o wszczęciu postępowania do wydziału nie wpłynęły. Urzędnicy odebrali jedynie kilka telefonów od osób prywatnych, które po prostu pytały, kto i co zamierza w tym miejscu budować.
– Jeśli to będzie blok pięciokondygnacyjny, a więc czteropiętrowy, to wpisze się w krajobraz – uważa Jerzy Nizioł, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Waleriana Łukasińskiego, której bloki otaczają pawilon. – Oczywiście jest kwestia zachowania odległości, ale to zapisane jest w prawie budowlanym i nie zakładam, aby miało nie być przestrzegane. Wydaje się więc, że jako spółdzielnia, strona tego postępowania żadnych uwag wnosić nie będziemy. Zwłaszcza, że w planach zagospodarowania teren jest przeznaczony pod usługi i budownictwo wielorodzinne – wyjaśnia Nizioł.
Nieruchomość jest własnością Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego z Puław. Jak miałby wyglądać nowy budynek?
– Za wcześnie jeszcze, aby mówić o jakichś szczegółach tej inwestycji. Z mojej wiedzy wynika, że jeśli wszystko pójdzie bezproblemowo i zgodnie z planem, to ewentualna budowa ruszy ok. 2024 roku – mówi Wanda Terlecka, szefowa zamojskiego oddziału PHW. Zdradza jedynie, że możliwe jest, iż na parterze budynku, podobnie jak w innych tego rodzaju inwestycjach, zlokalizowane byłyby punkty handlowe lub usługowe.
Wycieczka na otwarcie
Dzisiejszy DH Łukasz lata świetności ma już dawno za sobą, choć ok. 2014 roku przeszedł modernizację. W jego piwnicy mieści się sklep z używaną odzieżą, parter zajmuje chiński market, a na piętrze jest punkt dorabiania kluczy, sklep z tkaninami i pracownią krawiecką, a także potężna ekspozycja firan i sukien ślubnych oraz... sporo pustej przestrzeni. Klientów jak na lekarstwo.
Ale kiedyś handel tam kwitł, a zakupy w Łukaszu były codziennością. Już jego otwarcie było wielkim wydarzeniem dla miejscowych.
– Pamiętam ten dzień. Pracowałem wtedy w Przedsiębiorstwie Obrotu Zwierzętami Hodowlanymi w Chyżej pod Zamościem i moje koleżanki z pracy koniecznie chciały pojechać do Łukasza już w dniu otwarcia. Wsiedliśmy w służbową nyskę i ruszyliśmy – wspomina z rozrzewnieniem Krzysztof Serafin z Zamościa.
Sam zakupów tego dnia nie robił, bo akurat ulicą Piłsudskiego szedł kondukt żałobny pułkownika z Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych. – Moja żona, jako pracownik cywilny TSWL uczestniczyła w tym pogrzebie, więc wypatrywałem jej w tłumie – mówi zamościanin, ale później bywał w domu handlowym często, zwłaszcza, że mieszkał w bloku obok.
W Łukaszu można było kupić i załatwić wszystko. Najwięcej było małych stoisk odzieżowych, ale też np. zegarmistrz, fotograf i fryzjer, był bogato zaopatrzony sklep z firankami, w którym kupował cały Zamość, ale też duże stoisko ze sprzętem RTV i AGD.
– Kupowałam tam regularnie ubrania dla syna, ale dla siebie także. Do dziś pamiętam taką śliczną czerwoną sukienkę ze wstawkami z czarnej skóry po bokach. Już jej nie mam, a szkoda, bo znowu byłaby modna – dorzuca Krystyna Serafin.
Klientów coraz mniej
Ostatnio razem z mężem, choć nie mieszkają daleko, rzadko bywają w Łukaszu. – Wpadam tam czasem do Chińczyka, jakieś baterie kupić albo inne drobiazgi – przyznaje pan Krzysztof. Ale przekonuje, że gdyby dom handlowy zniknął, brakowałoby go w krajobrazie Zamościa. – Szkoda, że chcą go wyburzyć. Może dałoby się na bazie tego co jest nadbudować piętra z mieszkaniami? Tak byłoby najlepiej – uważa Serafin.
A prezes Jerzy Nizioł nie dziwi się właścicielowi, który zamiast niedochodowej nieruchomości wolałby zainwestować w mieszkania i po prostu zarobić. – My mamy w swoich zasobach dom handlowy Hetman. Póki co przychody z niego i koszty jeszcze jako tako się bilansują. Ale różnie może być i wcale nie wykluczam, że w przyszłości pomyślimy o tym, aby zamiast domu handlowego postawić budynek mieszkalny – przyznaje.