Biłgoraj. Mówi nie na temat i niepotrzebnie "bawi się” w politykę - stwierdzili członkowie działających w Biłgoraju organizacji kombatanckich.
Szalę goryczy przelała przemowa, z którą Jagusiewicz wystąpił w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. - Zamiast mówić o historii, zaczął poruszać kwestie polityczne. Grzmiał na temat Unii Europejskiej, opowiadał też o tym, jak zła była komuna. To nie na miejscu, bo nie ma żadnego związku z tego rodzaju ceremoniami. Nie można z nich przecież robić wieców politycznych - złości się Henryk Skubisz, prezes Stowarzyszenie Dzieci Zamojszczyzny Ziemi Biłgorajskiej. - Jeśli pan Jagusiewicz chce występować jako jeden
z z kombatantów, powinien mówić w ich imieniu, a nie własnej organizacji.
Podobnego zdania jest Stanisław Mazur, prezes Koła Stowarzyszenia Światowego Związku Żołnierzy AK w Biłgoraju. - Jak chce przemawiać, niech mówi. Ale dobrze byłoby, gdyby wcześniej uzgadniał treść tych wystąpień. Ale on nie ma na to ochoty. Woli za to przy każdej okazji wywlekać jakieś własne osobiste sprawy problemy - argumentuje Mazur.
Czy władze miasta zrealizują postulat kombatantów i jakoś wpłynął na Jagusiewicza? Raczej się na to nie zanosi. Burmistrz nie zamierza szefa RKOZB cenzurować. - Ale liczę na jego inteligencję - mówi burmistrz Janusz Rosłan.
A co na to zainteresowany? Jego zdaniem, kombatancka inicjatywa to nic innego, jak atak biłgorajskiego SLD wymierzony w miejscową prawicę, której on czuje się reprezentantem.
- Lewica po prostu manipuluje tymi ludźmi - przekonuje Marian Jagusiewicz i zastrzega, że ze swoich publicznych wystąpień nie zrezygnuje
i z nikim ich konsultować nie będzie.
Piotr Stasiuk