Biłgorajski sąd wyznaczył 3 tys. kaucji i wypuścił z aresztu mężczyznę podejrzanego o usiłowanie gwałtu na 30-letniej Ukraince. –
Natręt zaczepił kobietę we wtorek w okolicach alei Jana Pawła II. Chciał z nią odbyć stosunek. Przewrócił Ukrainkę na ziemię. Nie zgwałcił, bo został spłoszony przez jej kolegów. Napastnik uciekł, ale został zatrzymany przez policję i doprowadzony do aresztu. Ryszard M. miał w wydychanym powietrzu 1,66 promila alkoholu. Przyznał się do winy. Pokrzywdzona go rozpoznała. Za próbę gwałtu grozi kara od 2 do 12 lat więzienia.
Dlaczego sąd był tak łaskawy dla męża swojej pracownicy? Chcieliśmy o to zapytać w piątek prezesa Sądu Rejonowego w Biłgoraju. Henryk Kiesz nie chciał z nami rozmawiać przez telefon.
– Przy tego typu przestępstwach niedopuszczalne jest, aby sprawca przebywał na wolności, bo może utrudniać postępowanie – uważa Zbigniew Reszczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.
Innego zdania jest prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Sąd podjął właściwą decyzję. Podejrzany mieszka na stałe w Biłgoraju, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, po co więc pchać go do aresztu? – stwierdził. I dodał: Miejmy nadzieję, że w tak wyważony sposób sąd będzie zachowywał się w stosunku do innych sprawców podejrzanych o popełnienie podobnych czynów.
Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju czeka jeszcze na rozpatrzenie zażalenia przez Sąd Okręgowy w Zamościu. Decyzja zapadnie najprawdopodobniej jutro. (lew)